Sędziowie trybunału po ponad dwóch miesiącach dodatkowych obrad nad tą sporną i złożoną sprawą uznali, że polityka Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych (IAAF), jakkolwiek dyskryminująca sportowców z różnicami w rozwoju seksualnym (DSD), nie jest z definicji „nieważna" i strona biegaczki nie podała dostatecznych dowodów na takie określenie.
Uznali, że działacze lekkoatletyczni dążyli do tego, by zapewnić uczciwą rywalizację na bieżni, zatem regulacje IAAF wobec osób takich jak Semenya, różniących się zestawem chromosomów i poziomem testosteronu od zdecydowanej większości kobiet, określili jako „konieczne, rozsądne i proporcjonalne".