Lekkoatletyczna reprezentacja Rosji nie wystartowała już w poprzednich mistrzostwach świata w Londynie i igrzyskach olimpijskich w Rio (pod neutralną flagą rywalizowali tylko pojedynczy rosyjscy sportowcy, wobec których nie było dopingowych podejrzeń, w Dausze będzie podobnie).
IAAF podjął tę decyzję po zapoznaniu się z raportem ekspertów badających bazę danych moskiewskiego laboratorium antydopingowego lat 2011 - 2015. Dostarczenie jej do Międzynarodowej Agencji Antydopingowej (WADA) było warunkiem rozpoczęcia jakichkolwiek rozmów z Rosjanami na temat cofnięcia zawieszenia. Długo zwlekali, aż w końcu próbki dostarczyli, a teraz szef grupy roboczej powołanej przez IAAF Rune Andersen, zarekomendował utrzymanie zawieszenia, wobec podejrzenia kolejnej manipulacji, co Komitet Wykonawczy IAAF jednogłośnie uczynił.
Szef Międzynarodowej Federacji Lekkoatletycznej Sebastian Coe, cytowany przez francuski dziennik „L,Equipe” powiedział, że „ta rekomendacja prawdopodobnie była najmocniejszą ze wszystkich jakie kiedykolwiek otrzymaliśmy”.
Jeśli okaże się, że Rosjanie rzeczywiście zmanipulowali próbki dostarczone do WADA, której szefem od 1 stycznia będzie obecny polski minister sportu Witold Bańka, to konsekwencje dla rosyjskiego sportu mogą być katastrofalne, włącznie z wykluczeniem z przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Tokio i innych najważniejszych międzynarodowych imprez.
Jak napisał „New York Times” Rosjanie mają trzy tygodnie na wyjaśnienie podejrzeń, że kolejny raz chcieli oszukać antydopingowych kontrolerów.