To był kulminacyjny punkt czwartkowego wieczoru. Efektowna oprawa, wyświetlane na bieżni nazwiska, a przy blokach startowych one: Aniołki Matusińskiego. Dwie pierwsze Polki w finale 400 m na mistrzostwach świata, dwie jedyne Europejki w tak doborowym gronie - to robiło wrażenie, nawet jeśli szanse na medal były skromne.
By o tym myśleć, trzeba było bić rekordy życiowe. Justyna Święty-Ersetić minimalnie poprawiła wynik z półfinału (50,95), Iga Baumgart-Witan wpadła na metę tuż za koleżanką (51,29) - na miejscu ostatnim. Obydwie nie ukrywały, że w nogach czuły wcześniejsze biegi.