Teraz nie będzie nudno

Sytuacja po porażce Isinbajewej mnie rozbroiła. Nie było sensu skakać wyżej - mówi Anna Rogowska, mistrzyni świata w skoku o tyczce

Aktualizacja: 18.08.2009 09:13 Publikacja: 18.08.2009 04:04

Anna Rogowska

Anna Rogowska

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

[b]Rz: Pięknie to słyszeć: mistrzyni świata? [/b]

[b]Anna Rogowska: [/b]Proszę mnie obudzić...

[b] Można było przewidywać taki scenariusz finału? [/b]

Parę miesięcy temu, gdy pytano mnie o najbardziej optymistyczną prognozę na mistrzostwa świata powiedziałam, że byłoby pięknie, gdyby dwie Polki stanęły na podium. Nikt w to nie uwierzył, prawda? A dzisiaj, proszę bardzo.

[b] Może nie wierzyliśmy w złoto, ale dwie Polki, czemu nie. Pierwsze miejsce było zarezerwowane dla Isinbajewej... [/b]

Mnie też zaskoczyło, że Jelena skakała tak słabo. Byłam przekonana, że 4,75-4,80 to jest dla niej pestka. Jednak to są mistrzostwa świata, nerwy, może ciążyła na niej za duża presja. Ja sobie z presją poradziłam. Jedynym, który wierzył w złoto, był mój trener (i mąż – przyp. k. r.) Jacek Torliński. Nawet jak skręciłam parę dni temu kostkę, płakałam, mówiłam, że to koniec, nie ma po co jechać na mistrzostwa świata, on mówił: – Otrzyj łzy, zobaczysz, że będzie pięknie. Jesteś waleczna i dasz radę.

[b]Kiedy opuchlizna zeszła z kostki? [/b]

Dopiero w niedzielę. Jeszcze dziś miałam w związku z tym pewne problemy na rozbiegu, ale dałam radę.

[b]Oszczędzała pani tę nogę? [/b]

Tak, uważałam, by przeskakiwać wysokości bez powtórek, nie chciałam wykonywać wielu prób. Kostka odrobinę bolała, ale co tam, adrenalina pozwalała o tym nie myśleć. To dziwne, ale nawet zrzutka na 4,65 też mi pomogła. Zmobilizowała mnie. Drugi skok był już tak fajny, że dodał mi skrzydeł.

[b]Nie chciała pani wykonać trzeciego skoku na wyższej wysokości, próbować pobić rekord Polski? [/b]

Sytuacja po porażce Isinbajewej mnie rozbroiła. Nie było sensu skakać wyżej. W tym roku miałam trzy ważne cele: mistrzostwo Polski, medal w Berlinie i to, co wydawało mi się najłatwiejsze, rekord życiowy. Został ten rekord, ale przed sezonem chciałam z wymienionych trzech rzeczy zrealizować choć jedną.

[b]Fachowcy mówią, że poprawiła pani technikę. [/b]

Zgadza się. Pozwoliło mi to na stabilizację skoków na wysokości 4,60. Ale to jest wynik ciężkich treningów i mobilizacji na tych treningach.

[b]Skąd pani bierze tę wielką chęć do pracy? [/b]

Skakanie sprawia mi ogromną radość i liczę na to, że tak będzie jeszcze przez wiele lat.

[b] Nauczyła się pani walczyć i startować z bólem? [/b]

Znajomi mi mówią, że im trudniej, tym lepiej wypadam. Jak coś złego dzieje się w moim życiu, bardziej się skupiam, by przetrwać. Daję z siebie jeszcze więcej, 110 procent. W Berlinie też tak było.

[b] Da się porównać brąz olimpijski z Aten ze złotem w Berlinie? [/b]

Tutaj było trudniej. Ten start był dla mnie dużym obciążeniem. Tak naprawdę do eliminacji nie wiedziałam, czy będę w stanie skakać. Dwa wolne dni okazały się zbawieniem.

[b] Nagrodę już pani wydaje w myślach? [/b]

A ile jej jest? 60 tysięcy? Nie wiedziałam.

[b]Czy porażka Isinbajewej to może być sygnał dla pani i innych, że teraz będziecie coraz częściej z nią wygrywać? [/b]

Tak, to może być taki znak, i to nie tylko ja mogę ją w przyszłości pokonać. To jest dobre dla tyczki. W pewnej chwili nasza konkurencja zaczęła być nudna. Wyniki znane były z góry, gdy startowała Jelena. Teraz okazała się takim samym człowiekiem jak my.

[b]Rz: Pięknie to słyszeć: mistrzyni świata? [/b]

[b]Anna Rogowska: [/b]Proszę mnie obudzić...

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Lekkoatletyka
Ewa Swoboda zgubiła radość. „Nic mnie nie cieszy, biegania już nie kocham”
Lekkoatletyka
Orlen Cup. Jakub Szymański pobił rekord Polski i poczuł się mocarzem
Lekkoatletyka
Być jak Grant Holloway. Polski płotkarz Jakub Szymański najszybszy na świecie
Lekkoatletyka
Orlen Cup nadzieją na rekordy. Polacy dużo chcą, ale niczego nie obiecują
Lekkoatletyka
Lekkoatletyczny gwiazdozbiór już w sobotę w Łodzi. Czas na ORLEN Cup 2025!