Mnie też zaskoczyło, że Jelena skakała tak słabo. Byłam przekonana, że 4,75-4,80 to jest dla niej pestka. Jednak to są mistrzostwa świata, nerwy, może ciążyła na niej za duża presja. Ja sobie z presją poradziłam. Jedynym, który wierzył w złoto, był mój trener (i mąż – przyp. k. r.) Jacek Torliński. Nawet jak skręciłam parę dni temu kostkę, płakałam, mówiłam, że to koniec, nie ma po co jechać na mistrzostwa świata, on mówił: – Otrzyj łzy, zobaczysz, że będzie pięknie. Jesteś waleczna i dasz radę.
[b]Kiedy opuchlizna zeszła z kostki? [/b]
Dopiero w niedzielę. Jeszcze dziś miałam w związku z tym pewne problemy na rozbiegu, ale dałam radę.
[b]Oszczędzała pani tę nogę? [/b]
Tak, uważałam, by przeskakiwać wysokości bez powtórek, nie chciałam wykonywać wielu prób. Kostka odrobinę bolała, ale co tam, adrenalina pozwalała o tym nie myśleć. To dziwne, ale nawet zrzutka na 4,65 też mi pomogła. Zmobilizowała mnie. Drugi skok był już tak fajny, że dodał mi skrzydeł.
[b]Nie chciała pani wykonać trzeciego skoku na wyższej wysokości, próbować pobić rekord Polski? [/b]