Proces śledzi cała Norwegia tak samo jak jeszcze niedawno produkowany przez państwową NHK paradokument „Team Ingebrigtsen”. Każdy z 25 odcinków serialu w latach 2016–2021 przyciągał przed ekrany co piątego Norwega. Ingebrigtsenowie także dzięki niemu stali się najsłynniejszą rodziną w kraju, niektórzy nazywali ich „norweskimi Kardashianami”. Dziś serial jest już niedostępny, zniknął z serwerów. Trudno się nim chwalić, skoro wiemy, że kamery nie pokazały wszystkiego.
Norwegowie poznali Ingebrigtsenów jako oddaną sportowi rodzinę dowodzoną przez Gjerta, patriarchę wychowującego dzieci w protestanckim kulcie pracy. Kiedy kamera krążyła wokół prężących torsy braci Henrika, Filipa i Martina, słyszeliśmy zza kadru, że to opowieść o sportowcach, którzy odrzucają norweski egalitaryzm i mówią: „Chcemy być najlepsi”. Nie zobaczyliśmy przemocy. Bywało, że twórcy serialu wręcz odwracali się od prawdy, bo gdy najmłodsza Ingrid rozkleiła się przed kamerą na pytanie o swoją sportową przyszłość, usunęli scenę i do tematu nie wrócili.
Czytaj więcej
Mykolas Alekna podczas mityngu World Athletics Continental Tour w Ramonie dwukrotnie pobił własny...
Team Ingebrigtsen. Przemoc była poza kadrem
Ingebrigtsenów jest dziewięcioro – tata Gjert, mama Tone oraz dzieci: 36-letni Kristoffer, 34-letni Henrik, 31-letni Filip, 30-letni Martin, 24-letni Jakob, 19-letnia Ingrid oraz 10-letni William. Ojca o przemoc – fizyczną i psychiczną – oskarżają Jakob, czyli dwukrotny mistrz olimpijski, 21-krotny medalista mistrzostw świata i Europy w biegach na 1500, 3000 oraz 5000 metrów, oraz Ingrid, która też jako nastolatka trenowała niczym stachanowiec, ale sportowej kariery nie zrobiła.
Oboje zeznawali w pierwszym tygodniu rozpisanego na blisko trzy miesiące procesu. Z ich słów wyłania się obraz tyrana i dyktatora stojącego na czele rodziny przypominającej sektę. Serial, który miał pomóc znaleźć sponsorów dla sportowej kariery synów, jest dziś kroniką wielkiego oszustwa, a jego fragmenty będzie analizował sąd. Gjertowi grozi kara do sześciu lat więzienia oraz zakaz zbliżania się do dzieci. Postępowanie dyscyplinarne planuje także norweska federacja lekkoatletyczna (NFIF). Obrońcy mówią o „wendecie” i „medialnym cyrku”. Sąd dystryktu Sor-Rogaland w 75-tysięcznym Sandnes musiał zorganizować na potrzeby procesu dwie dodatkowe sale prasowe.