Rywalizacja Polaka z Norwegiem to dziś jedna z najbardziej fascynujących sag w lekkoatletycznym świecie.
Ich ścieżki zaczęły się przecinać trzy lata temu, kiedy Norweg wyrósł z rywalizacji juniorskiej, a Polak po sukcesach w biegu na 800 metrów dojrzał do wydłużenia dystansu. Poprzednie ważne pojedynki – halowe mistrzostwa Europy w Glasgow (2019) oraz mistrzostwa świata w Dausze (2019) – wygrał Lewandowski, ale jego rywal tak się rozpędził, że przyleciał do Torunia jako najlepszy Europejczyk w dziejach konkurencji.
Lewandowski zapewniał w rozmowie z „Rz", że czuje się jak młody Bóg, a Ingebrigtsen żartował z jego wieku. Finał biegu na 1500 metrów pokazał, że młody wilk dogonił już starego lisa i na trasie nie dał mu szans. Walka o złoto trwała jednak wiele godzin.
Nocna zmiana
Ingebrigtsen na drugim łuku starł się z Michałem Rozmysem, przekroczył granicę toru i podczas wywiadu z BBC dowiedział się o dyskwalifikacji. – Jaki mam medal? Nawet nie wiem – oznajmił drugi na mecie Lewandowski i dodał: – Fajnie, jeśli zostanę mistrzem, ale Ingebrigtsen był tego dnia najlepszy.
– Prawo jest po mojej stronie, bo zostałem wypchnięty do środka – oznajmił Norweg w rozmowie z „Rz", zapowiedział protest oraz zagroził powrotem do domu. Komisja Odwoławcza po północy oddała mu złoto, ale Polacy o trzeciej nad ranem przygotowali odwołanie, które odrzucono.