Najpierw niósł flagę (z pływaczką Joanną Mendak) podczas ceremonii otwarcia. Nadaje się na chorążego, bo nie wierzy w klątwy. U paraolimpijczyków nie działają. Poza tym to zaszczyt – a on lubi być doceniany. I jest ambitny, nawet trochę nadmiarowo, jak kiedyś stwierdził psycholog, któremu przyznał, że nie cieszy go złoto bez rekordu świata.
Złoty medal igrzysk w Londynie zdobył względnie łatwo. Był już wtedy mistrzem świata, pierwszy z czterech tytułów zdobył rok wcześniej w Nowej Zelandii, zobaczył wtedy największych przeciwników. Zobaczył i pokonał. Strachu nie było, on doskakiwał już do poziomu 2,16 m, rywale nie dawali rady przeskoczyć 1,95 m.