Reklama

Lubi kobiety, wino i śpiew

Usain Bolt nie startuje, leczy kontuzję, ale nie wiadomo, czy zdąży na mistrzostwa świata w Pekinie.

Aktualizacja: 05.07.2015 21:35 Publikacja: 05.07.2015 21:20

Lubi kobiety, wino i śpiew

Foto: AFP

W tym sezonie na 100 m Jamajczyk wystartował tylko raz. W kwietniu na hipodromie w Rio de Janeiro pobiegł w czasie 10,12. To 56. wynik w 2015 roku. Rekordzista świata (9,58) miał prawo szukać usprawiedliwienia w deszczu, specyficznych warunkach panujących w Jockey Clubie, tłumaczyć się, że to powrót do biegania po zmarnowanym ubiegłym roku, ale później wcale nie było lepiej.

Czując własną słabość, Bolt przestał biegać na 100 m i skupił się na dystansie dwukrotnie dłuższym, który lubi bardziej. Ale trzy starty nic nie zmieniły. W Ostrawie w arktycznych warunkach (10 stopni) poszło mu przeciętnie, pobiegł w czasie 20,13, potem w Kingston było tylko 20,20 i w czerwcu w Nowym Jorku zaledwie 20,29.

W ubiegłym tygodniu Bolt zrezygnował z udziału w mistrzostwach kraju, które były kwalifikacją do mistrzostw świata. Już po występie w Nowym Jorku skarżył się na ból uda i kolana.

Dolegliwość uniemożliwiała mu treningi. Niemiecki lekarz Hans Wilhelm Muller-Wohlfart (troszczy się również o piłkarzy Bayernu Monachium), od kilku lat jego medyczny konsultant, zabronił mu startów. Zdiagnozował, że dolegliwości związane są z blokadą stawu krzyżowo-biodrowego.

22 sierpnia w Pekinie rozpoczną się mistrzostwa świata. To tam w 2008 roku Bolt zdobył trzy pierwsze złote medale olimpijskie – w obu sprintach i sztafecie 4 x 100 m i każdy z tych występów przypieczętował rekordem świata.

Reklama
Reklama

Lekkoatleta i jego sztab rozpoczęli wyścig z czasem, by zdążyć przygotować się na najważniejszą imprezę sezonu, do tego budzącą zrozumiały sentyment, bo odbywającą się na tym samym stadionie (słynne Ptasie Gniazdo) co siedem lat temu zawody lekkoatletyczne na igrzyskach.

Menedżer Bolta Ricky Simms podkreśla, że nie widzi zagrożenia dla MŚ. – Nie borykamy się z dużym problemem, to jest jeden uraz, który uniemożliwia bieganie z pełną szybkością – tłumaczy. Wierzy, że zabiegi, którym Bolt poddaje się obecnie w Niemczech, przyniosą skutek już w najbliższym czasie i nawet w tym tygodniu Jamajczyk będzie mógł wrócić do treningów z pełnym obciążeniem.

Ale jeśli nawet się wyleczy, czy będzie biegał na najwyższym poziomie? Poważnych mityngów, których organizatorzy są w stanie zapłacić jamajskiemu sprinterowi za sam udział 250 tysięcy euro (taka była stawka w Paryżu), zostało niewiele. W lipcu odbędą się zawody w Monte Carlo i Sztokholmie.

W Monako wystartuje wielki przeciwnik Bolta – Justin Gatlin, z którym Jamajczyk nie chce bezpośrednio konkurować przed mistrzostwami świata, w Szwecji może być zimno, a Bolt takich warunków nie lubi. Przede wszystkim jednak start i obciążenia wiążą się z dodatkowym ryzykiem kontuzji.

Kariera 28-letniego Jamajczyka od młodości naznaczona jest urazami, a z wiekiem kłopoty ze zdrowiem się pogłębiają, nie pomaga mu też mało higieniczny tryb życia. W autobiografii „Szybszy od światła" przyznał, że chętnie korzysta z uroków życia, znakomicie się czuje w towarzystwie kobiet, lubi dobry alkohol i ekskluzywne kluby nocne. Może więc nieprzypadkowo od igrzysk w Pekinie Bolt nie miał sezonu, w którym nie zrezygnowałby z poważnych zawodów, bo coś go zabolało.

Tylko w 2009 roku stało się tak w wyniku wypadku samochodowego. Ale potem cierpiał na zapalenie ścięgna Achillesa i uraz pleców (2010/2011), zapalenie ścięgna w udzie i bóle mięśniowe (2012 i 2013). Na początku ubiegłego roku przeszedł operację stopy.

Reklama
Reklama

Mimo to cały czas startował w ważniejszych i mniej ważnych imprezach, zdobywał trofea, zarabiał miliony. Zdominował MŚ w Daegu (2011), pomimo pamiętnego falstartu na 100 m, i w Moskwie (2013), na igrzyskach w Londynie (2012) wygrał wszystko.

W tym roku wrodzony talent może już nie wystarczyć. Do gry wrócił bowiem Justin Gatlin. Zdyskwalifikowany za doping najpierw w 2001 roku, a później w latach 2006–2010 Amerykanin od dwóch lat króluje w sprintach. W tym sezonie w Dausze uzyskał 9,74 na 100 m, a dwa tygodnie temu w Eugene 19,57 na 200 m. Marzy nie tylko o tym, by zdobyć złote medale w Pekinie, ale też, by pobić rekord USA na 200 m należący do Michaela Johnsona (19,32 z igrzysk olimpijskich w Atlancie – 1996), i to jest plan minimum.

Błyskawiczny powrót do takiej formy 33-letniego lekkoatlety budzi niesmak i rodzi wątpliwości. Gatlin nigdy nie przyznał się do stosowania dopingu, mimo oczywistych rezultatów badań. – To zaskakujące, że można w pierwszym biegu w tym roku uzyskać życiowy czas, ale to wszystko, co mogę powiedzieć – komentował osiągnięcie Gatlina Jamajczyk Asafa Powell.

Amerykanin nic sobie nie robi z naukowych analiz i sugestii rywali. – Odpowiadam na te wypowiedzi wynikami. Jedyną osobą, która mnie interesuje, jestem ja. Budzę się z Justinem Gatlinem, idę spać z Justinem Gatlinem i to jest dla mnie najlepsze – twierdzi. Jeśli utrzyma taką formę, to w Pekinie będzie też biegł z Justinem Gatlinem, bo nikt nie dotrzyma mu kroku.

Lekkoatletyka
Polska w czołówce. 16 medali mistrzostw świata w paralekkoatletyce
Patronat Rzeczpospolitej
17. edycja Biegnij Warszawo rozpoczęła cykl Running Europe Tour 2025
Lekkoatletyka
Mistrzostwa świata w paralekkoatletyce. Drugi złoty medal Faustyny Kotłowskiej
Lekkoatletyka
Mistrzostwa świata w paralekkoatletyce. Debiut marzeń, Bartosz Sienkiewicz ze złotem
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Lekkoatletyka
Mistrzostwa świata w paralekkoatletyce. Polskie asy dają radę
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama