Bardzo lubię Marcina. On praktycznie mieszka w siłowni. Widzę go tam codziennie, o każdej porze dnia. Bardzo mi imponuje tym zaangażowaniem, chociaż po tym, jak wygląda, ciągle nie widzę żadnych efektów (śmiech).
[b]Gortat twierdzi, że przybyło mu kilka kilogramów samej masy mięśniowej. Powiedział mi, że na niektórych przyrządach osiąga już lepsze wyniki od pana![/b]
Tak, ponieważ ja już trochę odpuściłem (śmiech). Nie muszę już zwiększać masy mięśniowej, na siłownię chodzę wyłącznie dla podtrzymania formy. Marcina podziwiam za to, że zawsze jest pierwszy w siłowni i w sali treningowej. Widzę, jak bardzo pragnie stać się lepszym koszykarzem. Bardzo mnie to inspiruje. Pod tym względem biorę z niego przykład. Wierzę, że w przyszłości Marcin stanie się wartościowym zawodnikiem tej ligi.
[b]Słyszałem, że na treningach często ćwiczycie razem, nawet gracie „jeden na jeden”…[/b]
Zgadza się. Staram się mu pomagać, jak mogę. Myślę, że jego problemem w tym momencie jest to, że za bardzo chce robić wiele rzeczy na raz. Jest tak ambitny, że trochę go to spala. Powinien raczej wyluzować, normalnie grać w koszykówkę z czwórką innych zawodników, przebywających aktualnie na parkiecie, poczuć rytm, pozwolić, aby wszystko przyszło naturalnie, samo z siebie. Jeśli osiągnie taki punkt mentalnie, wówczas trener na pewno zauważy.
[b]Gortat mówił, że po powrocie z igrzysk przyniósł Pan swój złoty medal na pierwszy trening. Chciał Pan w ten sposób zapewne zmotywować kolegów z zespołu, pokazać, że nie ma dla nich rzeczy niemożliwych?[/b]