Kolejny mały krok. Polscy koszykarze bliżej igrzysk

Polscy koszykarze - dyscypliną gry, koncentracją i obroną - wygrali w prekwalifikacjach olimpijskich z Portugalią 78:65. Teraz zmierzą się w Gliwicach z Estonią.

Publikacja: 16.08.2023 21:52

Michał Michalak i Diogo Gameriro z Portugalii podczas meczu w turnieju prekwalifikacji IO 2024 koszy

Michał Michalak i Diogo Gameriro z Portugalii podczas meczu w turnieju prekwalifikacji IO 2024 koszykarzy w Gliwicach

Foto: PAP/Zbigniew Meissner

Korespondencja z Gliwic

Nasi koszykarze mogli ten mecz nawet przegrać - maksymalnie ośmioma punktami - i wciąż awansować do kolejnej rundy. Taka sytuacja nigdy w sporcie zdrowa nie jest, bo może demobilizować. Każda dwucyfrowa wpadka w tym spotkaniu oznaczała tymczasem koniec olimpijskich marzeń.

Wiedział o tym szkoleniowiec polskiej kadry Igor Milicić, świadomość mieli zawodnicy. Mentalnych problemów w gliwickiej PreZero Arena nie wykazali żadnych. Przeciwnie - potwierdzili, że są zespołem turniejowym, potrafiącym wygrywać wtedy, kiedy trzeba najbardziej.

Czytaj więcej

Zwycięstwo nad Bośnią. Polacy zrobili drugi krok w stronę igrzysk w Paryżu

Portugalczycy, choć najniżej sklasyfikowani spośród rywalizujących w Gliwicach ekip (54. pozycja rankingu FIBA), nie są rywalami, których można lekceważyć. Światowa koszykówka ma to do siebie, że jest w niej nie 8-10, ale może nawet 50-60 klasowych drużyn. Goście ponadto wiedzieli, że już 10-punktowe zwycięstwo da im awans - kosztem Polaków.

Tamtejsza reprezentacja bywała przed laty w światowej hierarchii wyżej, wówczas korzystała jednak z potencjału ludzkiego Angoli czy Wysp Zielonego Przylądka. Do Gliwic nie przyjechał ponadto pierwszy w historii reprezentanta Portugalii w NBA, Neemas Queta z Sacramento Kings.

Skromniejszy potencjał nadrabiają organizacją gry. Mają właściwą strukturę kadrową, taką samą co mecz pierwszą piątkę. Są dobrze zbilansowani, grają widowiskowe kontry, książkowo dzielą się piłką. Pozostają w ciągłym ruchu, co sprawia, że są groźni w rzutach za trzy - zwłaszcza naturalizowany Amerykanin Traviante Williams oraz Rafa Lisboa.

Polacy wiedzieli, że nie wystarczy ten duet zatrzymać. Kluczem do sukcesu było ograniczenie dokonań niewysokich, ale skocznych i wybieganych podkoszowych. To oni sprawili, że Portugalia pokonała Węgrów wyżej niż Polacy. Trener Milicić na pewno przypomniał o tym kadrowiczom. A także o tym, że rywale świetnie rozpoczynają mecze.

Czytaj więcej

Michael Jordan - Zwycięża, nawet gdy przegrywa

Nasi reprezentanci szybko narzucili własne warunki, zmusili rywali do nielubianego przez nich ataku pozycyjnego. Polska obrona sprawiała, że gości rzucali z trudnych pozycji. Na dodatek Portugalczycy stracili pierwszego rozgrywającego Diogo Venturę.

Nasi kadrowicze objęli prowadzenie w 3. minucie i nie oddali go już do końca. W ostatniej kwarcie, po kontrach i trójkach oraz przy wsparciu rezerwowych, uciekali rywalom nawet na 16 punktów. Do końca kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Jak przystało na zespół świadomy celu i własnych możliwości.

Piątkowy półfinał z Estonią (odbędzie się w Gliwicach) i ewentualny finał w niedzielę - z Izraelem lub ponownie z Bośnią - na pewno będą znacznie trudniejsze. Transmisje meczów w TVP Sport.

Koszykówka
Europejskie przetarcie szlaków w NBA. Nowitzki, Parker i Gasol w Hall of Fame
Koszykówka
Michael Jordan - Zwycięża, nawet gdy przegrywa
Koszykówka
Rekordowe pieniądze w NBA. Jaylen Brown zwiastunem nowej rzeczywistości
Koszykówka
Eurobaskiet 2025. Mural w Katowicach czeka na medal
Koszykówka
Kiedy do gry wróci Jeremy Sochan? „Jestem coraz silniejszy”