To był mecz, który mógł dać Polakom awans do kolejnej rundy mistrzostw Europy. Reprezentacja Polski po zwycięstwach z Czechami i Izraelem słusznie zebrała dużo pochwał za zespołową grę w ataku, poświęcenie i twardą walkę w obronie. Do wygranych prowadzili nie tylko liderzy Mateusz Ponitka i AJ Slaughter, ale swoją cegiełkę dokładali inni. Z meczu na mecz lepszy był Aleksander Balcerowski, Michał Sokołowski był szefem obrony, a Aaron Cel dawał dobre zmiany.
Nic dziwnego, że Polacy byli faworytami starcia z Holandią, która potęgą nie jest, a na EuroBaskecie przegrała wszystkie wcześniejsze spotkania. Drugi raz biało-czerwoni musieli grać dzień po dniu. Za pierwszym skończyło się to wysoką porażką z reprezentacją Finlandii. Wtedy Polacy wyglądali na zmęczonych i nieskoncentrowanych, a rywale bezwzględnie to wykorzystali.
Polacy awansowali do drugiej rundy turnieju, ale przed nimi jeszcze najtrudniejszy grupowy rywal
Spotkanie z Holandią długo do złudzenia przypominało tamto starcie. Polacy zaczęli słabo. Mnożyły się niecelne podania i złe decyzje o wejściach pod kosz, a rozgrywający zbyt długo kozłowali piłkę w miejscu. Nie wpadały rzuty z dystansu, a do tego brakowało liderów, którzy poprowadziliby zespół. Po pierwszej połowie nasie zawodnicy mieli na kocie tylko jeden celny rzut za trzy punkty. Holendrzy z kolei, nie mieli problemów z celnością, zwłaszcza Charlon Kloof, który seryjnie trafiał za trzy punkty.
Do przerwy Polacy przegrywali 31:40 i nie było widać powodów do optymizmu. Na szczęście lider narodził się w trakcie spotkania. Sokołowski wziął na siebie ciężar rozgrywania i zdobywania punktów. Trafiał spod kosza i z dystansu, a kiedy było trzeba, to podawał kolegom. W obronie świetnie pomagał mu Balcerowski, który postawił pod koszem mur nie do sforsowania dla rywali. Krok po kroku Polacy zaczęli odrabiać straty i na kilka minut przed końcem wyszli na prowadzenie i nie oddali go już do końca. W odniesieniu zwycięstwa nie przeszkodził im nawet brak Ponitki, który za dwa przewinienia techniczne musiał wcześniej skończyć mecz i pójść do szatni.