Marcin Gortat chciał w tym spotkaniu grać z czarną wstążką na koszulce na znak żałoby po ofiarach katastrofy samolotowej pod Smoleńskiem. Nie mógł, gdyż zabraniają tego restrykcyjne przepisy NBA. Polak uczcił więc pamięć ofiar tragedii w sposób, jakiego nikt nie mógł mu zabronić: znakomitą grą.
Przebywał na parkiecie 15.40 minut i zdobył 16 punktów, wyrównując rekord kariery (w grudniu 2008 roku miał taki sam dorobek w meczu z Golden State Warriors, w tym sezonie tylko raz odnotował dwucyfrową zdobycz - 10 pkt przeciwko Oklahoma City w listopadzie). Był trzecim strzelcem zespołu za Jameerem Nelsonem (21) i Vince’em Carterem (17).
Polak grał swobodnie, pewnie i bardzo skutecznie. Koledzy dostrzegali go na dogodnych pozycjach blisko kosza, a on ich podania zamieniał na punkty, głównie po efektownych wsadach. Trafił w tym meczu 5 z 6 rzutów z gry i 6 z 6 wolnych, co także jest jego rekordem kariery. Po jego dynamicznych akcjach telewizyjni komentatorzy kilkakrotnie wykrzykiwali „Polish Machine”.
Za sprawą zawodników Orlando padło w tym spotkaniu kilka ligowych rekordów. Środkowy Dwight Howard (15 pkt, 1 zb., 1 bl.) zakończył sezon na pozycji lidera w klasyfikacji zbiórek (średnia 13,2), bloków (2,78) i skuteczności z gry (61,2 procent). Przed nim żaden koszykarz nie był najlepszy równocześnie w tych trzech elementach gry. Z koeli drużyna Magic poprawiła rekord celnych rzutów za trzy punkty w całym sezonie NBA - 841. Poprzedni należał do Phoenix Suns - 837 w sezonie 2005/6.
Zespół trenera Stana Van Gundy’ego w końcówce sezonu jest w znakomitej formie. Wygrał 15 z ostatnich 16 spotkań. Jego dorobek po przerwie na Mecz Gwiazd jest najlepszy w całej lidze. W tym sezonie Orlando jest jedynym zespołem NBA, który wygrał z każdym z 29 rywali i z żadnym nie ma niekorzystnego bilansu.