W Zgorzelcu spotkały się drużyny z takim samym bilansem w lidze i podobnymi aspiracjami. Obydwie prowadzą szkoleniowcy ze Słowenii. Zarówno Turów, jak i Anwil poważnie myślą o zdetronizowaniu w tym sezonie Prokomu Trefla Sopot.
O wyniku spotkania miała zadecydować gra w obronie. Turów szczyci się przecież najlepszą defensywą w lidze (do piątku tracił średnio 66,5 pkt), Anwil jest pod tym względem niewiele gorszy (72,0), a ostatnio pozwolił Prokomowi rzucić tylko 60 punktów. Dotychczasowy lider ze Zgorzelca nie przekroczył nawet tej liczby.
Już w pierwszej kwarcie zawodnicy trenera Alesa Pipana zaskoczyli gospodarzy, pozwalając im zdobyć zaledwie siedem punktów. Potem gra się wyrównała i po przerwie to Turów wyszedł na prowadzenie. W połowie czwartej kwarty Anwil, po rzutach Andrzeja Pluty, który wszystkie swoje punkty zdobył w ostatnich dziesięciu minutach, prowadził 56:47, ale zespół Saso Filipovskiego znów odrobił straty. W samej końcówce wygrywał nawet 59:57, ale to goście zdobyli decydujące o zwycięstwie punkty – wszystkie z rzutów wolnych. Najpierw Alan Daniels, a na 4 sekundy przed syreną - Gerrod Henderson.
W meczu z Polonią w Świeciu 24-letni zawodnik Polpaku Bobby Dixon (175 cm wzrostu) popisał się rzadkim na naszych parkietach osiągnięciem: w 40 minut zdobył 23 punkty, miał 11 zbiórek i 14 (rekord sezonu) asyst. To 15. przypadek uzyskania tzw. triple-double w polskiej ekstraklasie i I lidze, od kiedy prowadzone są oficjalne statystyki meczowe.
• PGE Turów Zgorzelec - Anwil Włocławek 59:61 (7:18, 17:8, 17:17, 18:18). Turów: R. Witka 14, S. Ljubotina 11, D. Logan 9, D. Drobnjak 9, T. Kelati 8, A. Rodriguez 7, M. Scekić 1, I. Kitzinger. Anwil: A. Dunn 14, A. Daniels 13, G. Henderson 12, A. Pluta 6, W. Grudziński 6, Z. Zagorac 6, P. Okafor 4, Ł. Koszarek.