Marcinowi Gortatowi taka gra bardzo odpowiada. Polski środkowy czwarty raz w karierze, a pierwszy w play-off, rozpoczął mecz w podstawowej piątce. Przebywał na parkiecie aż 40.18 minuty – najdłużej ze wszystkich zawodników Orlando. W tym czasie zdobył 11 punktów (5/8 z gry, 1/2 wolnych), miał 15 zbiórek, z czego 11 w obronie (wyrównany rekordy kariery) i cztery w ataku oraz dwie asysty, cztery przechwyty (rekord kariery), trzy straty i cztery faule. Statystycy ESPN zauważyli, że ostatnim zawodnikiem, który w meczu play-off uzyskał 15 zbiórek i cztery przechwyty, był Dirk Nowitzki z Dallas Mavericks w 2007 roku.
Gortat był bardzo aktywny w obronie. Zbierał piłki po niecelnych rzutach rywali, pilnował nie tylko środkowego Samuela Dalemberta, ale pomagał też kolegom z zespołu, gdy atakowali inni rywale. Zastawiając drogę Louisowi Williamsowi, spowodował przekroczenie przez niego linii końcowej, wymusił faul ofensywny Andre Millera, tak utrudniał akcje Andre Iguodali, że ten pudłował, a w ataku stawiał kolegom zasłony i asystował przy rzutach Redicka i Mickaela Pietrusa.
Po przerwie pokazał też swoje możliwości w ataku. Punkty zdobywał na różne sposoby: wsadami, wchodząc pod kosz w kontrataku czy rzutami z półdystansu. Nie trafił tylko trzy razy, po własnych zbiórkach ofensywnych. Gdy przebywał na parkiecie, Magic wygrali ten fragment meczu 29 punktami – to najwyższy wskaźnik w drużynie. Polak jako jedyny, obok Rafera Alstona, uzyskał double-double, swoje pierwsze w meczu play-off. Rozgrywający Magic miał 21 pkt i dziesięć zbiórek. Redick zdobył 15 punktów, wszystkie rzutami za trzy, a najlepszym strzelcem zespołu był Rashard Lewis – 29. Więcej od Gortata zdobyli jeszcze Pietrus – 15, i Hedo Turkoglu – 12.
„To było imponujące przedstawienie. Ostatnią rzeczą, jaką powiedziałem moim graczom przed wyjściem z szatni, było: »Bądźcie wielcy«” – mówił po meczu trener Magic Stan Van Gundy.
To była najłatwiejsza wygrana Orlando z Philadelphią w tej serii, a dla Sixers jedna z najbardziej dotkliwych porażek w play-off (wyżej – 120:156 – przegrali tylko z Milwaukee Bucks w 1970 roku). Zespół z Filadelfii zaczął tę rywalizację od prowadzenia 2-1, a potem przegrał trzy kolejne mecze. Podobnie było w I rundzie play-off przed rokiem w rywalizacji Sixers z Detroit Pistons. Orlando Magic są już w półfinale Konferencji Wschodniej i czekają na rywala, gdyż Boston Celtics remisują 3-3 z Chicago Bulls. Siódme spotkanie odbędzie się w sobotę w Bostonie.
Czwartkowy mecz w Chicago zakończył się po trzech dogrywkach (w sumie zespoły rozegrały w tej serii siedem dogrywek – to nowy rekord play-off). Obrońcy tytułu, mimo 51 punktów Raya Allena (rekord kariery w play off), przegrali z gospodarzami 127:128. Najwięcej punktów dla Chicago zdobył John Salmons – 35, ale kluczową akcję wykonał francuski środkowy Joakim Noah, syn słynnego tenisisty Yannicka, który przechwycił podanie Paula Pierce’a, przekozłował piłkę przez całe boisko, faulowany zdobył dwa punkty i dorzucił jeszcze jeden wolny, dając drużynie prowadzenie 126:123 na 35 sekund przed końcem trzeciej dogrywki. Noah miał 15 zbiórek, tyle co Gortat, ale grał 44 minuty. To najlepsze osiągnięcia pod tablicami w trzech czwartkowych meczach play-off.