Rebelianci zorganizowali spotkanie w Londynie. Nie kryli się, to nie jest konspiracja, tylko walka z podniesioną przyłbicą. Gwiazdy, m.in. Katinka Hosszu, Sarah Sjostrom, Adam Peaty, Chad Le Clos słuchali adwokatów, ekspertów prawa pracy, doradców biznesowych, którzy opowiadali, jak zamienić ich ciężką pracę i zwycięstwa na sukces finansowy.
International Swimming League (ISL) to organizacja, która chce zrewolucjonizować pływanie i wprowadzić tam wielkie pieniądze. Pomysł na zarabianie wydaje się oczywisty. Skoro mamy wiele gwiazd w sporcie będącym jedną z lokomotyw igrzysk olimpijskich, to trzeba pozwolić im ze sobą jak najczęściej rywalizować, a prawa do pokazywania zawodów sprzedawać z zyskiem telewizjom. Na razie okazji do zarabiania nie ma wiele, zawody komercyjne to prawdziwy rarytas.
Koniec koszar
– Są międzynarodowe imprezy, gdzie można zarobić, takie jak Mare Nostrum nad Morzem Śródziemnym czy zawody w Hiszpanii lub w Szwajcarii, ale tam walczy światowa czołówka, więc niełatwo zdobyć nagrody. Dosłownie garstka pływaków może liczyć na wypłaty. Panuje przeświadczenie, że zawodnik może raz, dwa razy w sezonie startować, mając szczyt formy, ale to stary pogląd. Można wysoką formę utrzymywać w inny sposób, a nie tylko koszarując się przez 200 dni w roku w ośrodkach treningowych – mówi „Rz" reprezentantka Polski Alicja Tchórz, która kilka lat temu zwracała uwagę na niskie nagrody w polskim pływaniu.
Spotkania w Londynie miało nie być. Zamiast tego miały się odbyć pierwsze zawody w ramach ISL, czyli impreza pod hasłem „Energy for Swimming". Niestety trzeba było ją odwołać, a konsultacje z prawnikami nie są przypadkowe. FINA zagroziła, że ci, którzy wystąpią w Turynie, zostaną ukarani nawet dwuletnimi dyskwalifikacjami. Zapowiedziała też, że takich zawodów nie autoryzuje, a swoją ewentualną zgodę miała wycenić na 50 mln dol.
Po grudniowym spotkaniu w Londynie FINA wydała oświadczenie, w którym zaprzecza, że groziła dyskwalifikacjami, jedynie uprzedzała, że nie uwzględni rezultatów tam uzyskanych. Kwota 50 mln dol. nie była żądaniem, ale „wstępną propozycją" i to ze strony ISL. Pływacy powołują się jednak na e-mail, rozesłany do krajowych federacji 30 października, w którym FINA uprzedza, że udział w zawodach ISL może się spotkać z surowymi sankcjami.