Miał sezon poprawny, skakał stabilnie, dość często zdobywał pucharowe punkty, ale nie włączał się w walkę o zwycięstwa. Przyszły jednak loty na skoczni Kulm i Piotr Żyła wreszcie uśmiechnął się od ucha do ucha – dwa równe skoki, zacięta rywalizacja i wyszarpane o ułamki punktu zwycięstwo, pierwsze w tym sezonie, drugie w Pucharze Świata.
W piątek nic nie wyszło z latania ale odwołanie kwalifikacji niczego nie popsuło, sobotnie skoki w wykonaniu 53 skoczków wyglądały doskonale, nie tylko z polskiego punktu widzenia.
Pogoda się poprawiła, już pierwsza seria w miłym słońcu nad środkową Austrią obiecała dużo emocji: prowadził Karl Geiger przed Stefanem Kraftem i Żyłą, ale Dawid Kubacki był szósty, Kamil Stoch dziesiąty, Jakub Wolny 14., Aleksander Zniszczoł 27. – kto pamiętał opowieści o braku przyjaźni skoczni Kulm z Polakami, zobaczył zupełnie inny obrazek.
Pierwszy konkursowy skok nie wyszedł jednak kilku sławnym skoczkom, byli wśrod nich Simon Ammann, Peter Prevc (rekordzista Kulm) i Gregor Schlierenzauer. W ich towarzystwie znaleźli się także Andrzej Stękała i Klemens Murańka.
Drugie skoki Wolnego i Zniszczoła nie były już tak udane, ale pierwsza polska trójka spisała się znakomicie, najpierw Stoch skacząc 231,5 m (dzielony z Mariusem Lindvikiem rekord konkursu) zapewnił sobie awans o trzy miejca, potem Kubacki poprawił się o jedną pozycję, wreszcie Żyła – skoczył przy lekko niesprzyjającym wietrze 219,5 m i objął prowadzenie.