Kamil Stoch pięknie płynący w powietrzu do 138 metra zeskoku dużej skoczni im. Paula Ausserleitnera, a potem odbierający obok statuetki Złotego Orła czek na 5000 euro to były najważniejsze obrazy z kwalifikacji. Nawet 140,5 m jego największego rywala – Graneruda, nie wystarczyło do wygrania zawodów, bo Norweg skorzystał z większej pomocy wiatru, no i do stylu lotu oraz lądowania Polaka wciąż mu dość daleko.
Pozostali Polacy spisali się jak zawsze – awansowali całą siódemką. Dawid Kubacki był szósty, Aleksander Zniszczoł – 18., Andrzej Stękała – 26., Piotr Żyła – 28. tylko Klemens Murańka i Maciej Kot nieco odstawali od pozostałych.
W serii KO środowego konkursu pojawią się następujące pary z Polakami (wedle kolejności startu): Stękała – Karl Geiger, Żyła – Thomas Lackner, Zniszczoł – Domen Prevc, Murańka – Yukiya Sato, Kot – Kubacki oraz Stoch – Matthew Sokoup. Przez niektóre pojedynki łatwo się nie przejdzie.
Lider 69. TCS wygląda jednak na pewnego swych sił, nawet jeśli do kamery Eurosportu mówił o pewnych trudnościach z przestawieniem się na bardzo długi i nietypowy rozbieg skoczni w Bischofshofen, ale skoro zaraz dodał, że w powierzu już wszystko było już super, to powodów do zmartwienia szukać nie należy. Także forma Kubackiego nie powinna budzić zastrzeżeń.
W kwalifikacjach wystartowało 58 z 59 zgłoszonych skoczków. Pojawił się wśród nich Marius Lindvik, ofiara nagłego bólu zęba mądrości. Po operacji stomatologicznej w Innsbrucku i opuszczeniu dwóch konkursów Norweg, już w pełni sił, skoczył w Bischofshofen i był w całkiem dobrej formie – zajął 15. miejsce.