Adam Małysz: Trzeba czekać na swoją kolej

Adam Małysz, trener reprezentacji Polski Hannu Lepistoe i Thomas Morgenstern specjalnie dla "Rzeczpospolitej"

Publikacja: 02.12.2007 01:55

Jak ocenia pan swoje skoki w sobotę?

Szczerze mówiąc na pewno było lepiej, niż dzień wcześniej. Z tego jestemzadowolony. Poczułem, że zrobiłem krok do przodu. Wiem, że jestem wwyższej formie, niż tu pokazałem, ale wydaje mi się, że z ocenami trzebapoczekać do Trondheim.

Czy to nie jest dyżurny optymizm?

Ja naprawdę jestem zadowolony. Może źle to zabrzmi, albo głupio, ale takjest. Zrobiłem postęp od piątku, gdy byłem wręcz załamany. Przecieżrobiłem wtedy wszystko co w mojej mocy, by pomóc drużynie, próbowałem cośzmieniać, a skok wyszedł fatalnie. Zastanawiałem się potem jak i cozmienić, by było lepiej. Wydaje się więc, że poprawiłem się, bo zpiątkowymi skokami nie dostałbym się do drugiej serii sobotniego konkursu.

Spokojnie poczekajmy. W zeszłym roku też źle zacząłem sezon w Kuusamo. Nie należy panikować, nie trzeba robić nic gwałtownie.

Nie miał pan ochoty odpuścić sobie ten konkurs otwarcia, skupić się już na następnych zawodach?

Nie, nie miałem. Chciałem pokazać się z jak najlepszej strony. Nie był torewelacyjny pokaz, ale lepszy, niż poprzedni. Jestem już starymzawodnikiem, ja wiem, że trzeba czekać na swoją kolej. Przeważnie jesttak, że jak idzie źle i za bardzo chce się to zmienić, to nic z tego niewychodzi.

Skąd brało się tak niespokojne pańskie zachowanie w powietrzu?

To jest spowodowane przez złe odbicie z progu. Spóźniam je i potem bardzochcę wyciągać odległość, wtedy widać, że narty pracują mi za bardzo.

W drugiej próbie też zrobił pan ten błąd?

No tak, przecież organizatorzy obcięli pół metra progu. Jeśli się spóźniaskoki na progu nieobciętym, to czego oczekiwać, gdy brakuje jeszcze półmetra. Wydaje mi się, że i tak ten drugi skok był lepszy, niż poprzedni.

Pańskim rywalom to skakanie idzie jednak zupełnie dobrze, niezależnie od długości najazdu i progu...

Austriacy są rzeczywiście w fenomenalnej formie, to widać. WidziałemSchlierenzauera z góry, poleciał strasznie wysoko. Pewnie ta skocznia imbardzo pasuje. Cóż można powiedzieć, mam nadzieję, że w następnychkonkursach ta różnica nie będzie tak duża.

Czy Hannu Lepistoe powiedział panu, co jest powodem słabego pierwszegostartu w Pucharze Świata?

Trener Lepistoe przede wszystkim zastanawiał się, jak to jest możliwe, żenam tak słabo poszło w konkursie drużynowym. Przyznaję, że skakaliśmyfatalnie. Wydawało się, że będzie inaczej, bo dobrze nam szło w Zakopanem, a jeszcze wcześniej w Einsideln skakaliśmy dużo dalej od Niemców i innych zagranicznych skoczków. Dlatego ta wpadka była tak zaskakująca. Trzeba się zgodzić, że to przez lekkie przemęczenie ostatnimi treningami na Krokwi.

Jestem pewny, że w Trondheim nie tylko ja będę lepiej skakał, ale i caładrużyna. Nie jesteśmy tak źli, by zajmować jedenaste miejsce. W Warszawiemówiłem i wierzyłem, że jesteśmy tak mocni, by nawet walczyć o podium, ale nie wyszło, to są skoki narciarskie, to jest życie, trzeba iść dalej.

Nie martwi pana, że będzie pan musiał walczyć w kwalifikacjach?

Trzeba po prostu znów wypracować sobie pozycję wśród najlepszych. Tyle mizostało do zrobienia.

Jakie życzenia chciałby pan usłyszeć na swoje trzydzieste urodziny?

Zwyczajne: kolejnych udanych startów. Ale jak się jest już w tym wieku, to trzeba również zacząć powoli myśleć o zakończeniu kariery.

Ten nieudany start rzeczywiście był dla nas zaskoczeniem. Uznaliśmy, żetrochę przesadziliśmy z przygotowaniami przed sezonem, za dużo skoków wzbyt krótkim czasie to była przyczyna braku świeżości, braku tego błysku u wszystkich skoczków. Wiemy jednak, co się wydarzyło, co jest powodem tych nieudanych skoków. Poczekamy teraz spokojnie, aż sprawy wrócą do normy, to wymaga paru dni regeneracji. Nie dołożymy zawodnikom pracy, to byłoby najgorszym rozwiązaniem, zrealizujemy założony plan bez zmian. Niebędziemy dodatkowo trenować, oni są dobrze przygotowani, długie skoki mają już w głowach, teraz tylko musimy spokojnie poczekać, aż je wyzwolą.Jeszcze nie wiem, czy będą zmiany w kadrze, zobaczymy po konkursach kadryB w Pragelato i wtedy podejmiemy decyzję. Adam Małysz może walczyć ozwycięstwo już niedługo, może już w Trondheim, dlaczego nie? Patrząc nadzisiejszy konkurs pomyślałem sobie, że to nawet dobrze, że nie jest już w znakomitej formie, bo te długie skoki są piękne, ale niebezpieczne.Sędziowie tak to rozstrzygnęli, że zaczęły się dziś z nich robić loty.

Bardzo się starałem, by pokazać, że upadek w konkursie drużynowym, nic nie znaczy. Uważałem na lądowanie, postarałem się o telemarki i wszystkowyszło mi fantastycznie. Wydaje mi się, że szybko poczułem, jak skakać natej skoczni, już po treningach uwierzyłem, że mogę tu dużo zrobić, dlatego po kłopotach z piątku nie straciłem wiary w siebie. Przed drugim skokiem nie denerwowałem się wiele, tak jak zwykle byłem odpowiednio zrelaksowany, spojrzałem tylko ile skoczył Gregor Schlierenzauer. Obcięcie progu w niczym mi nie przeszkodziło. Skok był perfekcyjny. Cel na ten sezon jest taki jak zawsze: zdobyć Puchar Świata.

Jak ocenia pan swoje skoki w sobotę?

Szczerze mówiąc na pewno było lepiej, niż dzień wcześniej. Z tego jestemzadowolony. Poczułem, że zrobiłem krok do przodu. Wiem, że jestem wwyższej formie, niż tu pokazałem, ale wydaje mi się, że z ocenami trzebapoczekać do Trondheim.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Kolarstwo
Michał Kwiatkowski wciąż jeszcze wygrywa
Inne sporty
Super Bowl. Wysokie loty Orłów
doping
Zielony ład w kolarstwie. Tlenek węgla oficjalnie zakazany
Inne sporty
Finał Super Bowl. Zwycięzca bierze wszystko
Inne sporty
Za bardzo lewicowy. Martin Fourcade wycofuje swoją kandydaturę