O Anterselvie Tomasz Sikora mówi ciepło albo wcale, nie tylko dlatego, że tutaj zdobył 14 lat temu swoje jedyne złoto mistrzostw świata. – Organizacja jest zawsze perfekcyjna, wielu widzów, dobre trasy. Spadło 60 cm świeżego śniegu, ale wiemy, że organizatorzy sobie z nim poradzą – mówi „Rz” trener polskiej kadry Roman Bondaruk.
Anterselva leży we włoskim Południowym Tyrolu i tak naprawdę tutejsze zawody to kolejna część biatlonowego karnawału Niemców. Po PŚ w Oberhofie i Ruhpolding teraz tłumy niemieckich turystów zjechały do Anterselvy – biletów już nie ma.
Sikora ruszy na trasę jako wicelider Pucharu Świata, ma 33 pkt straty do Emila Hegle Svendsena i 19 pkt przewagi nad Ole Einarem Bjoerndalenem. – Będę zadowolony z miejsca w dziesiątce, nie przygotowywaliśmy się specjalnie do startów w Anterselvie. Dla Tomka niedzielny bieg na 15 km będzie już 18. w tym sezonie, trudno znaleźć w czołówce drugiego biatlonistę, który startowałby tak często, dlatego nic na siłę – mówi trener. Nie ma też presji, by Polak odzyskał żółtą koszulkę lidera straconą w Ruhpolding. Bondaruk: – Ja już zapomniałem, że Tomek taką koszulkę miał.
[i]Transmisja w Eurosporcie i TVP Sport[/i]