Zdobyli je Tomasz Jabłoński (75 kg) oraz Igor Jakubowski (91). Ten drugi – pięściarz Zagłębia Konin – do finałowej walki z Rosjaninem Jewgienijem Tiszczenką nie przystąpił z powodu kontuzji łokcia, która odnowiła mu się w półfinałowym starciu z Łotyszem Nikołajsem Grisuninsem – mimo to wygrał pewnie.
Jabłoński w finale stoczył wyrównaną walkę (przegrał 0:3) z Rosjaninem Piotrem Chamukowem, który ma już kwalifikację olimpijską. Zdobył ją w rozgrywkach World Series of Boxing (WSB). Jabłońskiemu, kapitanowi drużyny Hussars Poland, zabrakło jednego punktu, pokonał sześciu z siedmiu rywali, ale ostatniego stosunkiem głosów 2:1, co zabrało mu bilet do Rio.
Ale bokser SAKO Gdańsk walczy dalej. Srebrny medal ME daje mu prawo startu w tegorocznych MŚ w Katarze, gdzie stanie przed kolejną szansą zdobycia olimpijskiego paszportu. Do Dauhy pojedzie też Jakubowski (podobnie jak Jabłoński ma za sobą świetne występy w WSB), a także inny zawodnik Husarii, Dawid Jagodziński (49 kg), który w Samokowie był w ćwierćfinale. Do tej fazy turnieju awansował też Mateusz Tryc (81 kg), ale ponieważ tego, który z nim wygrał, zabrakło w finale, Polak w Katarze nie wystąpi. Zawiedziony wraca z Bułgarii również Dawid Michelus (60 kg), choć może się pocieszyć, że przegrał po wyrównanym pojedynku ze złotym medalistą Anglikiem Josephem Cordiną.
Zabrakło złota, na które czekamy od 22 lat (jako ostatni zdobył je Jacek Bielski w 1993 roku), ale te dwa srebrne medale cieszą, bo ostatni, brązowy, wywalczył Marcin Łęgowski siedem lat temu.