Drugi rok z rzędu równych sobie nie miał fabryczny zespół Mercedesa, jednak o ile 12 miesięcy temu walka o mistrzostwo świata pomiędzy Lewisem Hamiltonem i Nico Rosbergiem trwała do ostatniego wyścigu, o tyle teraz wszystko rozstrzygnęło się już w październiku i ostatnie trzy rundy – w Meksyku, Brazylii i Abu Zabi – nie miały znaczenia dla losów tytułu.
Zresztą wszystkie trzy wygrał Rosberg i aż szkoda, że wicemistrz świata kompletnie przespał najważniejszą część sezonu, wyraźnie oddając pole broniącemu prymatu Hamiltonowi. Ten z kolei wykonał przedsezonowe założenie i wyraźnie poprawił swoje osiągi w kwalifikacjach, a w niedzielne popołudnia spokojnie zaliczał kolejne zwycięstwa. Coś zacięło się jesienią: impetu wystarczyło do przypieczętowania tytułu w USA.