Wygrane to jedno. W obu tych klasykach był pierwszy w poprzednich latach, we Flandrii w 2020 i 2022 roku, a w „Piekle Północy”, czyli w Paryż – Roubaix bronił tytułu. Ma też w kolekcji inny kolarski „Monument” – Milan–San Remo (2023). Jego zwycięstwa nie robią już może tak wielkiego wrażenia. Przyzwyczaił do nich kibiców, komentatorów, samego siebie.
Ale sposób w jaki uciekał rywalom i przewaga z jaką przyjeżdżał na metę, styl tych triumfów, budzi podziw już nie tylko w świecie kolarskim. W Tour de Flandres miał na mecie minutę przewagi, na welodromie w Roubaix – trzy minuty. 260 kilometrową trasę tego ostatniego klasyku Holender przejechał ze średnią prędkością 47,8 km/godz. Co takiego ma w sobie Van der Poel, że w niespotykany dawno sposób zdominował peleton w cyklu jednodniowych wyścigów?
Rodzina na swoim
Kilka lat temu pierwsze zwycięstwa w zawodowym peletonie Mathieu dedykował swojemu dziadkowi. Jest nim zmarły przed pięcioma laty Raymond Poulidor, francuski mistrz, który 10-krotnie stawał na podium Tour de France. Zwano go często „wiecznie drugim”, choć też odnosił ważne zwycięstwa – we Vuelcie, w Milan – San Remo.
Ojcem Mathieu jest Adrie, świetny przed laty holenderski kolarz, który wielokrotnie wygrywał w wiosennych klasykach. W 1987 roku Adrie podczas wakacji na Martynice poznał Corinne, córkę Raymonda Poulidora. Dziewczyna podobno nie wiedziała wtedy, że jej przyszły narzeczony i mąż jest znanym kolarzem. Mathieu Van der Poel jest prawdziwym kolarskim obywatelem świata – mama jest Francuzką, ojciec Holendrem, a rodzina mieszkała na przedmieściach belgijskiej Antwerpii, w Kapellen. Dom był przepełniony kolarską atmosferą. Zarówno Mathieu jak i jego brat David nie mieli wyjścia. Byli skazani na ten sport, choć ojciec twierdził, że nigdy nie wywierał na nich presji.
Na szosie, w górach i na przełaj
Przez wiele lat największy wpływ na wnuków miał Poulidor, który długo bardziej preferował starszego Davida. Bracia byli zapatrzeni w słynnego dziadka. On sam nigdy nie mówił im o swoich sukcesach. Natchnął ich do uprawiania zawodowego kolarstwa, udzielał ważnych rad. Pierwszym trenerem z prawdziwego zdarzenia został jednak ojciec.