Norweg wzniecił sztorm, gdy na dwa klasyczne ruchy Niemanna odpowiedział sposobem, którego w takim momencie partii nie przewidują podręczniki: zrezygnował. Nie była to jednak biała flaga, raczej czerwona płachta. Grzmiało już bowiem od kilku dni o Sinquefield Cup w Saint Louis, gdzie Carlsen przegrał z Amerykaninem i po prostu wycofał się z turnieju.
Mogliśmy wówczas spekulować, że przez mistrza świata przemawia frustracja. Pierwszy raz od 2017 roku przegrał białymi, i to z najniżej notowanym uczestnikiem turnieju, co odbiło się na jego pogoni za wymarzonym rankingiem 2900. Mieliśmy jednocześnie świadomość, że mówimy o człowieku wybitnie racjonalnym, który waży słowa i los szachów leży mu na sercu.