Kamil Stoch już zasługuje na wielki sportowy pomnik, ale idzie dalej – do dwukrotnego mistrzostwa olimpijskiego, do licznych medali mistrzostw świata, do Pucharu Świata dodał niesamowitą powtórkę z sukcesu w Turnieju Czterech Skoczni. Zrobił to najbardziej efektownie jak można – wygrał wszystkie konkursy, także ten finałowy na skoczni im. Paula Ausserleitnera w Bischofshofen
Hannawald dotrzymał słowa – choć miał ważne obowiązki komentatorskie to nie mógł nie pobiec na zeskok i nie pogratulować Polakowi po ostatniej próbie. Gdy trybuny stadionu im. Seppa Bradla już wiwatowały na cześć zwycięzcy, gdy koledzy czekali by porwać mistrza w ramiona, gdy media prześcigały się w zachwytach nad wyczynem Kamila, Niemiec potrafił skłonić się i przyjąć drugiego członka do elitarnego klubu zwycięzców perfekcyjnych.