Simon Ammann albo bardzo lubi skocznię Okurayama, albo chciał pokazać Austriakom, że na miesiąc przed igrzyskami jest pewny swego i że to on wybrał lepszą drogę do Vancouver. Szwajcarski wicelider Pucharu Świata jest jednym z ledwie trzech skoczków z czołowej dziesiątki, którym do Japonii było w tym roku po drodze. Inni wybrali treningi blisko domu. Tak zrobili najlepsi Austriacy (do Sapporo polecieli Thomas Morgenstern i Martin Koch), Norwegowie, Finowie.
Polacy również: Małysz i Kamil Stoch przygotowują się do konkursów w Zakopanem (22 i 23 stycznia), a z sześciu wysłanych do Sapporo skoczków czterech awansowało do pierwszego konkursu (w sobotę o 9 rano polskiego czasu, drugi konkurs w nocy z soboty na niedzielę o 3, oba w TVP 1). W grupie tych, którzy musieli się kwalifikować, Marcin Bachleda zajął trzecie miejsce, Łukasz Rutkowski czwarte, Stefan Hula szóste, a Dawid Kubacki 18. Odpadli tylko Maciej Kot i Rafał Śliż.
Obsada jest w Japonii tak słaba, że w dziesiątce skoczków zwolnionych z kwalifikacji znalazł się Andreas Wank, 27. w klasyfikacji PŚ.
Małysz może być niemal pewien, że w Zakopanem wystąpi bez kwalifikacji, bo teraz jest w PŚ ósmy, a z tych, którzy mogą go wyprzedzić, startują w ten weekend tylko Koch i Daiki Ito. Jest jeszcze Noriaki Kasai, ale on traci do Małysza 183 pkt. Żeby go wyprzedzić i zabrać miejsce w dziesiątce, musiałby wygrać oba konkursy.