Sakramencko niskie loty

Rozmowa z Adamem Małyszem, dziewiątym w Mistrzostwach Świata w lotach narciarskich

Publikacja: 25.02.2008 01:30

Rz: Była szansa na pierwszy w pana karierze medal na mamucie?

Adam Małysz:

Kto wie, gdybym skakał tak dobrze jak w piątek, to wszystko byłoby możliwe. Janne Ahonen atakował przecież z dalszej pozycji i wdarł się na podium.

Warunki na skoczni były sprawiedliwe?

Nie ma co na nie narzekać. Rozbieg był wprawdzie nieco wolniejszy, szczególnie w pierwszej serii sobotniego konkursu, ale to nie tylko mnie przeszkadzało.

Czego więc panu zabrakło?

Nigdy tak nisko nie latałem. W ostatnim skoku ciągnąłem do końca, ile się dało, ale z takiego odbicia niewiele się da wyciągnąć. To były, jak mówimy w naszej gwarze, sakramencko niskie loty.

Co mówił Hannu Lepistoe?

Stwierdził, że ewidentnych błędów nie widział, ale czegoś brakowało. A ja wiem czego. Nogi nie chodziły jak trzeba. Zabrakło mocy.

Może należało odpuścić skok treningowy? Niektórzy tak zrobili...

Rozmawialiśmy o tym z Hannu i powiedział, że nie jestem aż w tak dobrej formie, żeby odpuszczać. Był za tym, żeby jednak skakać.

Co pan pomyślał po tym nie najlepszym treningowym skoku? Wkradł się niepokój?

Nic z tych rzeczy. Byłem spokojny, wierzyłem, że w konkursie będzie dobrze. Tak jak w piątek.

Jest pan zawiedziony?

Raczej nie, to przecież mój najlepszy wynik w mistrzostwach świata na mamucie. Rozpaczy nie ma, choć niedosyt pozostanie.

Zaskoczyło pana zwycięstwo Gregora Schlierenzauera? Przyjeżdża po raz pierwszy na loty i wygrywa w wielkim stylu.

To ogromny talent, stworzony do dalekich lotów. Rozmawialiśmy na górze po jego pierwszych skokach i tryskał energią. Mówił, że czuje wielką radość. Odpowiedziałem mu, że dobrze znam to uczucie i go rozumiem. Jak poczuł głód dalekich lotów, to był już nie do zatrzymania.

A wydawało się, że wygra Bjoern Einar Romoeren...

Też tak myślałem. Nie przepadam wprawdzie za Norwegami, ale cenię umiejętności Bjoerna. On nawet jak nie jest w wybitnej formie, to potrafi fruwać jak mało kto. Tu jednak popełnił błędy, które kosztowały go utratę medalu. Kto wie, może nawet złotego.

Pana koledzy znów nie mają się czym pochwalić. Co się dzieje z drużyną?

Sam nie wiem. Wydaje się, że jest całkiem dobrze i nagle wszystko się rozpada.

Może to wina Hannu Lepistoe? Może wyczerpał już swoje możliwości i trzeba poszukać kogoś innego?

Nawet o tym nie pomyślałem. Hannu to świetny fachowiec i dusza człowiek. Myślę, że znalazł z nami wspólny język. Jego też męczy to, co się dzieje. Ubiegły sezon był przecież pełen sukcesów, w lecie też było dobrze i wszystko wskazywało na to, że zimą poskaczemy jeszcze lepiej. Dla mnie sezon się nie skończył. Zostało kilka konkursów i będę w nich walczył o podium. Czuję, że stać mnie na miejsce wśród najlepszych.

Rz: Była szansa na pierwszy w pana karierze medal na mamucie?

Adam Małysz:

Pozostało 97% artykułu
Inne sporty
Święto polskiej gimnastyki. Rekordowy trening w Gdańsku
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką
Inne sporty
Rosjanin w natarciu. Aliszer Usmanow wraca do władzy
Inne sporty
Max Verstappen rozbił bank
KAJAKARSTWO
Marta Walczykiewicz nie kończy kariery, ale chce także rządzić
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Inne sporty
Otylia Jędrzejczak ponownie prezesem Polskiego Związku Pływackiego
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska