W biegu pościgowym od startu do mety prowadził Emil Hegle Svendsen. Po piątkowym sprincie Norweg miał dużą przewagę nad rywalami na starcie, ale i on poczuł, że niecelne strzały grożą szybką zmianą sytuacji. Po trzecim strzelaniu miał już Polaka za plecami.
Zanim do tego doszło, Sikora musiał odrobić prawie 36 sekund straty. Zrobił to na raty – najpierw spadł nawet na siódme miejsce po jednym pudle podczas pierwszego strzelania, ale po drugim, bezbłędnym, był już trzeci – 29 sekund za Svendsenem i 13 za Ole Einarem Bjoerndalenem, który nie lubi rozmieniać swej sławy na drobne.
Doskonali sprinterzy z piątku – Rosjanin Iwan Czerezow i Norweg Alexander Os – w tym czasie biegli już daleko za najlepszymi i nie rozdzielali Sikory od Norwegów.
Trzecie strzelanie przyniosło kolejną istotną zmianę. Svendsen musiał przebiec po nim jedną karną rundę, Bjoerndalen dwie, a Polak żadnej – w efekcie dogonił lidera. Obaj przebiegli 2,5-kilometrową pętlę w tym samym tempie, o zwycięstwie Norwega zadecydowało zatem ostatnie strzelanie. Nie trafił raz, Polak dwa razy. Tuż za nimi biegł Bjoerndalen i nie zmarnował szansy na doścignięcie Sikory.
Svendsen miał wystarczającą przewagę, by wygrać bez potrzeby ostrego finiszu, ale o drugie miejsce długo toczył się zacięty bój.