Reklama
Rozwiń

Tour de France. Stulecie żółtej koszulki

Wyścig startuje w sobotę w Brukseli bez zdecydowanego faworyta. Pojedzie tylko dwóch Polaków – Michał Kwiatkowski (Ineos) i Łukasz Wiśniowski (CCC).

Aktualizacja: 04.07.2019 20:06 Publikacja: 04.07.2019 19:17

Geraint Thomas, ubiegłoroczny zwycięzca, jest również w tym roku jednym z kandydatów do wygranej

Geraint Thomas, ubiegłoroczny zwycięzca, jest również w tym roku jednym z kandydatów do wygranej

Foto: AFP

Tegoroczna Wielka Pętla oficjalnie odbywa się pod hasłem dwóch rocznic. W 1919 roku po raz pierwszy lider wyścigu Eugene Christophe przejechał etap w żółtej koszulce. Kolor wziął się od żółtego papieru, na jakim drukowana była gazeta „L'Auto", poprzednik dzisiejszego dziennika „L'Equipe", jednego z najważniejszych sponsorów wyścigu.

„To jest marzenie najmniejszych, sen amatorów, kolarski mit, alegoria sukcesu" – pisze o znaczeniu Maillot Jaune, czyli żółtej koszulki w oczach kolarskiego świata oficjalna strona Tour de France. W historii wyścigu zakładało ją 217 zawodników. Wśród nich był jeden Polak. Lech Piasecki w najcenniejszym kolarskim stroju przejechał dwa dni podczas wyścigu w 1989 roku. Mamy więc też w tym roku ważną własną kolarską rocznicę.

Rocznice miłe i niemiłe

Inauguracja wyścigu w Brukseli, tzw. Grand Depart, również ma związek z żółtą koszulką lidera TdF. Najwięcej razy – w sumie przez 111 dni – jechał w niej belgijski kolarz Eddy Merckx. Nazywano go Kanibalem, bo nie mógł zaspokoić głodu zwycięstw. Tour wygrywał pięciokrotnie, pierwszy raz 50 lat temu.

– Obchodzimy w tym roku setną rocznicę wprowadzenia żółtej koszulki, ale też 50. rocznicę pierwszego zwycięstwa Eddy'ego. Start musiał więc nastąpić w Brukseli – powiedział dyrektor Tour de France Christian Prudhomme. 73-letni Merckx uważany jest za najwybitniejszego kolarza w historii. W każdym razie to legenda dyscypliny, człowiek czczony i w Belgii, i we Francji.

W tym roku przypada również rocznica, którą oficjalne gremia wolałyby przemilczeć. 20 lat temu pierwsze zwycięstwo w Tour de France odniósł Lance Armstrong. W 1999 roku zapoczątkował serię wygranych, którą zakończył w 2005 roku. Wszystkie triumfy zostały mu odebrane, próżno też szukać nazwiska Amerykanina w publikowanych dziś statystykach.

Armstrong oszukał cały świat, zwycięstwa odnosił, wspomagając się niedozwolonymi metodami i środkami. Pod wpływem działań Amerykańskiej Komisji Antydopingowej przyznał się do winy. Upadł mit człowieka, który po pokonaniu nowotworu wygrywa w najtrudniejszym wyścigu kolarskim.

– Już przed 1999 rokiem wiedzieliśmy, w co gra Armstrong. Ale to była wtedy piękna historia – mówi Antoine Vayer, nawrócony francuski trener, który był szkoleniowcem w wykluczonej z TdF rok wcześniej grupie Festina. Dziś Vayer śledzi wszystkie podejrzane przypadki w kolarstwie.

A podejrzeń i powodów do wątpliwości nie brakuje. Każdy wyróżniający się kolarz znajduje się pod czujnym okiem Vayera. W swoich felietonach dla „Le Monde" szkoleniowiec zastanawia się nad tym, jak to możliwe, że byli torowcy, kolarze o atletycznej sylwetce, nagle stali się wspaniałymi „góralami".

Chodzi mu przede wszystkim o Bradleya Wigginsa i ubiegłorocznego zwycięzcę Gerainta Thomasa z Team Ineos (dawniej Sky). Przyznaje, że może to być efekt doskonale prowadzonego przez grupę treningu i świetnej organizacji tego zespołu podczas wyścigu, ale cały czas trapią go wątpliwości odnoszące się do fizjologicznych aspektów tego niebywałego sportowego postępu.

W poszukiwaniu straconego lidera

Thomas będzie bronił niespodziewanego zwycięstwa z ubiegłego sezonu. Zadanie ma o tyle łatwiejsze, że odpadł mu najgroźniejszy rywal, kolega z grupy Chris Froome. Czterokrotny zwycięzca Tour de France (w zeszłym roku był trzeci) pokiereszował się w czasie rekonesansu jednego z etapów Criterium du Dauphine. Przy prędkości 60 km na godzinę uderzył w ścianę. Ma liczne złamania i do startów wróci za kilka miesięcy.

Francuzi robią szum

Nie wystartuje również Tom Dumoulin, który ukończył poprzednią edycję Wielkiej Pętli na drugim miejscu. Holender miał upadek podczas Giro d'Italia. Zamierzał odpocząć i dobrze przygotować się do występu we Francji, ale po przejechaniu kilku etapów stwierdził, że nie ma sensu zmaganie się z rzeczywistością. Zabraknie także czwartego w 2018 roku Słoweńca Primoża Rigolicza, który postawił na Giro.

W tej sytuacji Tour nie ma faworyta. Naturalnym kandydatem do zwycięstwa byłby Thomas, ale on również niedawno miał upadek i przerwę w treningach. – Jeśli jest jakaś drużyna, która może bez problemu zastąpić lidera, to właśnie Ineos – mówi dyrektor sportowy Groupama-FDJ Marc Madiot.

Szczególnie warto zwrócić uwagę na 22-letniego Egana Bernala. Kolumbijczyk wygrał wyścigi Paryż–Nicea i Tour de Suisse. – Nie umiem powiedzieć, czy jestem faworytem. To Geraint jest naszym liderem i będę mu pomagał z całych sił. Nie mam z tym żadnego problemu – mówił Kolumbijczyk po zwycięstwie w Szwajcarii.

Prawdopodobnie Ineos – tak jak to było w zeszłym roku – będzie miało dwóch liderów i wspierających ich wysokiej klasy pomocników, w tym Michała Kwiatkowskiego.

W poszukiwaniu potencjalnych faworytów dużo szumu robią Francuzi. Czekają na zwycięstwo swojego zawodnika od 1985 roku. „Teraz albo nigdy" – pisze „L'Equipe", wskazując na Romaina Bardeta i Thibaut Pinota. Pierwszy z nich był dwa razy na podium Tour de France, Pinot – raz.

Jest jednak cała grupa kolarzy spoza Francji, którzy potrafią jeździć w wielkich tourach – Włoch Vincenzo Nibali, Duńczyk Jakob Fuglsgang, Kolumbijczycy Nairo Quintana i Rigoberto Uran.

W wyścigu wystartuje dwóch Polaków (Michał Kwiatkowski i Łukasz Wiśniowski) – tak małej reprezentacji nie mieliśmy od 2012 roku. To o tyle dziwne, że pierwszy raz w Tour de France pojedzie polska grupa CCC Team.

Pomocnik Kwiatkowski

Według analizy „L'Equipe" Kwiatkowski nie zajmuje nawet trzeciego miejsca w obecnej hierarchii grupy Ineos. Jest cenionym pomocnikiem. Były mistrz świata za główny cel stawia sobie na ten sezon start we wrześniowych mistrzostwach świata w angielskim hrabstwie Yorkshire. Wiśniowski będzie również pomagał zagranicznym liderom CCC. Obaj Polacy prawdopodobnie – jeśli nadarzy się okazja – będą walczyć o zwycięstwo etapowe.

106. edycja Tour de France rozpoczyna się w sobotę w Brukseli, zakończy 28 lipca w Paryżu. W programie wyścigu jest jeden etap jazdy indywidualnej na czas – 19 lipca w Pau, jeden etap jazdy drużynowej na czas – 7 lipca w Brukseli. Trasa jest zróżnicowana. Już w pierwszym tygodniu na kolarzy czeka trudny górski etap w Wogezach. Podjazdami kończy się pięć etapów. Trasa liczy 3480 kilometrów.

Tour de France pokazuje Eurosport

Autor jest dziennikarzem portalu Interia

Inne sporty
Czy to najlepszy sportowiec 2024 roku? Dokonał rzeczy wyjątkowych
Inne sporty
Tomasz Chamera: Za wizerunek PKOl odpowiada jego prezes
pływanie
Mistrzostwa świata w pływaniu. Rekordowa impreza reprezentacji Polski
Pływanie
Mistrzostwa świata w pływaniu. Kolejne medale i polskie rekordy w Budapeszcie
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Inne sporty
Kolarstwo. Zakażą stosowania tlenku węgla?
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku