Spieth po dwóch dniach jeszcze powiększył przewagę nad resztą stawki, najbliżej lidera jest Charley Hoffman, traci pięć punktów.
Gra młodego Amerykanina na razie jest największą rewelacją Masters, rundy 64 i 66 oznaczają wynik -14 względem normy pola, poprzednim rekordzistą był Raymond Floyd, który w 1976 roku prowadził z rezultatem -13.
W piątek na polu Augusta National GC działo się jednak o wiele więcej. Do wspomnień przejdzie wyczyn Dustina Johnsona, który w jednej rundzie miał aż trzy razy eagle (dwa uderzenia poniżej normy) na dołkach nr 2, 8 i 15, takiego zdarzenia też wcześniej nie widziano.
Za każde takie osiągnięcie organizatorzy wręczają golfiście parę kryształowych pucharków z logo Masters i nazwiskiem szczęśliwca wyrzeźbionym na ściance, zatem Johnson dostał sześć stosownych kielichów. Docenić warto także wynik 58-letniego Marka O'Meary (mistrza Masters z 1998 roku), który miał w piątek 68 uderzeń. Od 2005 roku nie przechodził do finałowych rund, a tu taka miła niespodzianka po latach.
Oczywiście śledzono pilnie grę Tigera Woodsa, który po względnie udanym początku w czwartek (runda 73), dzień później zagrał aż o 5 uderzeń mniej i awansował o kilkadziesiąt pozycji. Przewidywania tych, którzy sądzili, że były lider rankingu światowego nie przejdzie piątkowego cięcia stawki grających (z 97 uczestników zostało 55), poszły w niepamięć, choć do Spietha Tiger traci 12 uderzeń.