W niedzielę na wąskich drogach w holenderskiej Limburgii Kwiatkowski jechał uważnie, kontrolował sytuację, pilnował najlepszych, nie okazał chwili słabości na żadnym z 34 podjazdów. Wszystkie siły zbierał na końcówkę.
Zachował ich wystarczająco dużo, żeby ograć na ostatnich metrach wyścigu jednego z najlepszych specjalistów od sprintów, wykształconego na torze Australijczyka Michaela Matthewsa i lubującego się w klasykach Hiszpana Alejandro Valverde.
Zrobił to nie tak efektownie jak na ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Ponferradzie, kiedy uciekał przez kilka kilometrów, ale wyjątkowo mądrze jak na swój młody kolarski wiek – 24 lata.