Akcja dzieje się nieopodal miejscowości Sheboygan w stanie Wisconsin, na należącym do miliardera Herba Kohlera polu ośrodka Whistling Straits. Pola są tam nawet dwa, to wybrane dla 136 najlepszych zawodowców i 20 amatorów świata nazywa się Straits Course, leży przy zachodnim brzegu jeziora Michigan i przez wielu określane jest jako arcydzieło sztuki projektowania sportowej zieleni.
Pole wymyślił Pete Dye, w architekturze pól golfowych – sława. Pole jest otwarte, pięknie pofałdowane, smagane wiatrem w stylu szkockich „links", ale właściciel woli mówić, że najbardziej przypomina nadmorskie pola irlandzkie. Takie było zamówienie, wedle tej idei przekształcono dawne, płaskie jak stół obszary, na których było lotnisko, potem poligon sił powietrznych armii USA, który nawet miał się stać miejscem budowy elektrowni jądrowej.
Zamiast elektrowni golfiści mają miejsce, które w ocenie magazynu GolfWeek nosi doskonały nr 4 w rankingu najlepszych ośrodków golfowych na świecie, a magazyn Golf Digest daje mu nr 22 wśród stu najlepszych pól w USA w sezonie 2015/2016. Pan Herbert Vollrath Kohler, Jr., (główne zyski z produkcji i instalacji rurociągów) jest dumny.
Mistrzostwa US PGA (amerykańskiego stowarzyszenia instruktorów golfa) odbywają się po raz 97. Od dawna zasługują, by być ostatnią lewą wielkoszlemową: 10 mln dol. w puli nagród, 1,8 mln dla mistrza. Przystanek obowiązkowy dla wszystkich sław golfa.
Większość przyjechała. Jest obrońca tytułu, Rory McIlroy (pierwszy wielki turniej po wyleczeniu kontuzji kostki), są byli mistrzowie PGA Championship z Whistling Straits: Martin Kaymer (2010) i Vijay Singh (2004), są ci, którzy wygrywali dawno i ci, których podziwiamy od paru miesięcy: mistrz Masters i US Open Jordan Spieth, mistrz British Open Zach Johnson, no i oczywiście Tiger Woods.