20 tysięcy ludzi w londyńskiej 02 Arena dostało to, na co czekało: drugiego panującego mistrza wagi ciężkiej z Wysp Brytyjskich. Anthony Joshua – złoty medalista ostatnich igrzysk olimpijskich – znokautował w drugim starciu Amerykanina Charlesa Martina i odebrał mu pas IBF, który wcześniej należał do Tysona Fury, ale ten ze względów proceduralnych został go pozbawiony. Drugi z Anglików wciąż ma jednak tytuły organizacji WBA i WBO, więc wkrótce trzeba będzie postawić pytanie, który z nich, Fury czy Joshua, jest lepszy, i zorganizować widowisko, które przyniesie zyski liczone w dziesiątkach milionów funtów.
Anthony Joshua to modelowy atleta i kandydat na gwiazdę światowego sportu (na Wyspach Brytyjskich wielką sławą cieszył się już przed sobotnią walką). Z Martinem wygrał łatwo, ci którzy liczyli, że będzie odwrotnie (a nie brakowało w tym gronie znanych mistrzów boksu), zapewne są zaskoczeni tym, że Książę Karol został pokonany tak szybko. Ma przecież zbliżone warunki fizyczne (Joshua 198 cm, Martin 196 cm), bije mocno i, co istotne, jest leworęczny. A ostatnim mańkutem, z którym walczył Joshua, był cztery lata temu w finale londyńskich igrzysk Włoch Roberto Cammarelle. I miał z nim poważne problemy, wygrał szczęśliwie.
Skromność wyjątkowa
W starciu z Martinem Joshua zrobił jednak to, co zapowiadał: pomimo że walka trwała krótko, można powiedzieć, że był cierpliwy i konsekwentny w swoich działaniach. Jak widać, uczy się szybko, choć niektórzy wątpili, że mając przeboksowane niespełna 32 rundy na zawodowych ringach, może zostać mistrzem świata. Wygląda na to, że Anglik ma nie tylko wspaniałe warunki fizyczne, ale też spore umiejętności. A przy tym jest bardzo skromny, czemu dał wyraz, wypowiadając się tuż po walce. Jego promotor Eddie Hearn twierdzi, że kogoś równie skromnego nie spotkał.
A ojciec Eddiego Barry Hearn, legenda promotorskiego fachu na Wyspach Brytyjskich, dodał do tego znamienne słowa: – Kiedy mieliśmy Nigela Benna i Chrisa Eubanka, wydawało się, że nie może być lepiej. A teraz jest Joshua, który już jest wielką gwiazdą. A kim będzie w przyszłości? Megagwiazdą, i to nie tylko brytyjskiego, ale i światowego sportu.
Trudno się z tą opinią nie zgodzić, choć zapewne jeszcze wiele trudnych testów i wielkich wyzwań przed Joshuą. Martina obnażył boleśnie, zaczął od ciosów na korpus, a w drugiej rundzie skosił potężnym prawym po zwodzie. Kolejna kontra była bliźniaczo podobna do pierwszej. Amerykanin wprawdzie wstał na „10", ale sędzia przerwał walkę.