Belg z Polakiem w tym roku zmierzyli się w bezpośrednich pojedynkach dwukrotnie. Za każdym razem lepszy okazywał się kolarz z Torunia. W Strade Bianche Kwiatkowski przyjechał na metę w Sienie jako zwycięzca po kilku kilometrach efektownej samotnej ucieczki.
Van Avermaet gonił Polaka zaciekle, ale był drugi, 15 sekund za zawodnikiem Team Sky. Primaverę, inaczej zwaną wiosennymi mistrzostwami świata, czyli wyścig Mediolan – San Remo, Kwiatkowski wygrał dzięki odważnemu finiszowi, wyprzedzając wielkiego przegranego tej części sezonu, mistrza świata Petera Sagana. Belg nie uczestniczył w decydującej akcji, choć nadawał ton pościgowi w peletonie. Ostatecznie zajął dopiero miejsce w drugiej dziesiątce włoskiego klasyku.
Błysk Belga
Na północy kontynentu, w swoich okolicach to Van Avermaet dyktuje warunki. Przed miesiącem zwyciężył w otwierającym klasyczny cykl dziesięciu flandryjskich wyścigów Omloop Het Nieuwsblad. W miniony weekend triumfował w E3 Harelbeke i Gent-Wevelgem. Rywalizował głównie z Saganem. Słowak znów przegrywał, choć atakował i inicjował decydujące akcje. Nadal jednak dobrze się przy tym bawi, ale nie wiadomo, czy nie jest to dobra mina do złej gry.
Kwiatkowski nie startował w Belgii. Szykuje się natomiast do ardeńskiego tryptyku: Amstel Gold Race (16.04), Strzała Walońska (19.04) i Liege – Bastogne – Liege (23.04). Van Avermaet przymierza się Tour des Flandres, który odbędzie się w najbliższą niedzielę, i Paryż – Roubaix (9.04). Po cichu liczy na dublet, co w liczącej ponad wiek historii obu legendarnych wyścigów zdarzyło się 11 razy. Ostatni raz dokonał tego Szwajcar Fabian Cancellara w 2013 roku.
Belg z Polakiem mogą spotkać się ponownie w Holandii w Amstel Gold Race. Dołączy do nich Alejandro Valverde, najlepszy w ostatnich latach specjalista od jazdy w Ardenach. 36-letni Hiszpan jest w formie, właśnie nie dał nikomu szans w Wyścigu Dookoła Katalonii. Zdecydowanie pokonał Alberto Contadora, zdeklasował Chrisa Froome'a. Jeśli nic się nie zmieni, to właśnie „piwny wyścig" będzie wiosennymi mistrzostwami świata, choć pewnie zabraknie w nim Sagana. Słowak ma inne plany.