Zwycięstwo Weroniki Deresz i Martyny Mikołajczak zaskoczyło same zawodniczki i ich trenera Przemysława Abrahamczyka. – Były problemy ze zdrowiem i z tego powodu nie wyszedł im kompletnie przedbieg, a do finału trzeba było przebijać się przez repesaże. W niedzielę osada popłynęła już tak, jak potrafi – cieszył się polski szkoleniowiec.
Polska dwójka podwójna wagi lekkiej od lat ma dobrą markę na arenie międzynarodowej. W dwóch ostatnich ME zdobywała brązowe medale, a partnerką Deresz w Poznaniu i Brandenburgu była Joanna Dorociak.
W przeszłości Weronika Deresz zdobywała medale w innych konkurencjach. Potrafiła też pogodzić wyczynowy sport z nauką. Jest absolwentką Międzywydziałowych Studiów Uniwersytetu Warszawskiego, biegle zna angielski i włoski oraz podstawy łaciny, greki, niemieckiego i hiszpańskiego. Lubi sporty ekstremalne. Na zimowym zgrupowaniu w Livigno latała paralotnią, ma za sobą wyprawę w Himalaje i nurkuje pod lodem.
Medalowa seria polskich łodzi zapoczątkowana została w sobotę, drugim miejscem czwórki bez sterniczki. Konkurencja ta nie ma jeszcze statusu olimpijskiego, ale w lipcu MKOl ma ją wprowadzić do programu igrzysk w Tokio (2020).
– Do tej czwórki przyszłyśmy z różnych stron. Perspektywy mamy dobre. Wszystkie jesteśmy waleczne i zmotywowane. W połowie czerwca podczas Pucharu Świata w Poznaniu sprawdzimy się z osadami zamorskimi – mówi Anna Wierzbowska, która w igrzyskach w Rio startowała z siostrą Marią w dwójce bez sterniczki.