Przed walką więcej niż o milionowych honorariach mówiono o sportowej randze wydarzenia, co we współczesnym boksie nie zdarza się często. Ten pojedynek był jednak wyjątkowy - walczyli niepokonani, zazwyczaj nokautujący rywali, którzy sami nigdy nie byli na deskach.
33-letni Spence Jr wniósł do ringu trzy mistrzowskie pasy (WBC, IBF, WBA), a dwa lata starszy mistrz trzech kategorii wagowych Terence Crawford - tytuł organizacji WBO. Trudno się więc dziwić, że w T-Mobile Arena w Las Vegas nie było wolnych miejsce.
Walkę obejrzało 19 900 widzów, a wśród niech wielu słynnych mistrzów pięści na czele z Mikiem Tysonem, znani aktorzy czy raperzy. Tak, jak za dawnych, dobrych czasów zawodowego boksu.
Terence Crawford - Errol Spence. Kto wygrał "Bitwę Legend"
Kiedy w drugiej rundzie Spence padł na deski, jego akcje zaczęły spadać jak podczas krachu na nowojorskiej giełdzie, ale to była dopiero zapowiedź tego, co miało się wydarzyć. Nie miał bowiem w konfrontacji z Crawfordem nic do powiedzenia.
Był bity i upokarzany, nikt nie przewidywał takiego scenariusza. A Crawford tylko przedłużał jego męki - zwalniał, dawał odpocząć i znów bił. Celnie, boleśnie. Bawił się z nim jak kot z myszą.