Klub z Leszna Drużynowe Mistrzostwa Polski wygrywał 18 razy. Zdominował sam ich początek, triumfując w latach 1949-1954, kolejną zwycięską serię miał w ostatnich latach PRL, odnalazł się także w XXI wieku. Po mistrzostwie w 2015 roku przyszedł króciutki kryzys, po którym Unia rozbijała konkurencję w latach 2017-2020.
Potem nadeszły chude czasy. Leszczynianie plasowali się w tabeli coraz niżej, już w zeszłym roku do końca walcząc o uniknięcie spadku. Tamten sezon był dla Byków bardzo podobny, do bieżącego — w zespole mnożyły się kontuzje podstawowych zawodników, dając szanse na pokazanie się nowym, ale i odbierając nadzieje na walkę o medale.
Benjamin Cook objawianiem PGE Ekstraligi
W ten sposób w zeszłym sezonie objawił się Ukrainiec Nazar Parnicki, w tym największą niespodzianką PGE Ekstraligi był wyciągnięty znikąd Benjamin Cook. 26-letni Australijczyk, który nigdy wcześniej nie startował w Polsce, wykręcił średnią prawie 2 pkt. na bieg — wyższą, niż np. aktualny wicemistrz świata Fredrik Lindgren czy nowy indywidualny mistrz Polski Maciej Janowski.
Czytaj więcej
Po raz trzeci w karierze tytuł indywidualnego mistrza Polski na żużlu wywalczył Maciej Janowski. Zawodnik Sparty Wrocław był perfekcyjny w ostatniej rundzie krajowego czempionatu w Lublinie. Srebro wywalczył Patryk Dudek a brąz Bartosz Zmarzlik.
W osiągnięciu takiej średniej Cookowi mocno pomógł występ w ostatnim meczu Unii — ze Stalą Gorzów. Gospodarze przystępowali do niego już jako spadkowicze, ale niezrażeni wysoko pokonali faworytów, a Cook tylko raz przyjechał do mety za plecami rywala. Janusz Kołodziej, kapitan Unii, po zakończeniu pojedynku przed kamerami Canal+ stwierdził, jedynie, co wyszło jego klubowi, to pozyskanie właśnie Cooka oraz ostatni mecz.