Działacze All England Lawn Tennis Club jednak się nie pomylili dając Szwajcarowi wyższy numer rozstawienia. Raz jeszcze okazało się, że trawa jest dla Rogera nawierzchnią, na której widać najlepiej wszystkie jego przewagi.
Mecz może tylko chwilami nawiązywał do epickiego finału z 2008 roku, ale przynajmniej ostatni gem był taki jak kiedyś – 5 piłek meczowych, wielkie obrony Nadala, jedna zmarnowana szansa, by Hiszpan wyrównał. Publiczności się podobało, wynik chyba też, szacunek i uwielbienie dla mistrza ze Szwajcarii jest w Londynie większe, niż dla kogokolwiek innego.
W niedzielę po południu Federer zagra o dziewiąty tytuł w Wimbledonie, Novak Djoković o piąty. Jeszcze jeden mecz z tych, które będą kiedyś tworzyć mit wielkiej trójki światowego tenisa. Nie wiadomo, ile jeszcze będą rządzili, ale wciąż rządzą.
Przy okazji wyliczono, że czwórka panów grająca w piątek półfinały była najstarszą w tej fazie Wielkiego Szlema w erze otwartego tenisa – Djoković (32), Federer (37), Nadal (33) i Baustista Agut (31) mieli 12 lipca w sumie 134 lata i 160 dni. Rekord był stary, pochodził z Roland Garros w 1968 roku, należał pospołu do Pancho Gonzaleza (wówczas 40 lat), Kena Rosewalla (33), Andresa Gimeno (30) i Roda Lavera (29) – razem mieli 134 lata i 137 dni.
W sobotę trzy ważne finały na korcie centralnym. Pierwszy – najważniejszy, Serena Williams gra z Simoną Halep. Po tym meczu zaplanowano finały deblowe, najpierw panowie: Nicolas Mahut i Edouard Roger-Vasselin kontra Juan Sebastian Cabal i Robert Farah, potem panie: Su-Wei Hsieh i Barbora Strycova kontra Gabriela Dabrowski i Yifan Xu. Początek całości o 15. czasu polskiego.