Szwajcar wygrał 7:6 (7-2), 6:3, ale chyba żaden z jego fanów, którzy wypełniają halę 02 w Londynie, gdy gra maestro, nie był zachwycony wtorkowym koncertem.
Federer uratował skórę, po porażce z Dominikiem Thiemem grał z nożem na gardle, ale w niczym nie przypominał pewnego siebie sześciokrotnego zwycięzcy Masters. Gdyby jego rywalem był tenisista lepszy niż Matteo Berrrettini, dla którego Finał ATP Tour to chyba na razie za wysokie progi, Federer mógłby już we wtorek pakować walizki.
Taki rywal stanie na drodze Szwajcara w czwartek. Będzie to Novak Djoković (Serb grał z Thiemem wczoraj po zamknięciu tego wydania gazety) i jedno jest pewne: faworytem w tym starciu Federer nie będzie. „Awans do tego turnieju był jednym z moich celów w tym sezonie, przyjechałem tu, by rozegrać trzy mecze w grupie, nieraz już zaczynałem Masters od porażki, potrafię sobie z tą sytuacją poradzić" – mówił Federer po zwycięstwie nad Berrettinim. Zobaczymy.
Wyjaśniło się już chyba najważniejsze pytanie stawiane przed turniejem: Rafael Nadal przegrał wprawdzie swój inauguracyjny mecz z Alexandrem Zverevem (2:6, 4:6), ale powiedział, że mięśnie brzucha już go nie bolą, może serwować normalnie, co oznacza, że wycofanie się lidera rankingu ATP z turnieju chyba organizatorom i kibicom nie grozi.
Hiszpan jest w takiej samej sytuacji, w jakiej był Federer przed spotkaniem z Berrettinim – musi pokonać w środę Daniiła Miedwiediewa.