Polska drużyna jest dziś 89. w rankingu daviscupowym, rywale na 58. pozycji. Odległa pozycja ekipy prowadzonej od stycznia przez kapitana Mariusza Fyrstenberga to skutek kary nałożonej przez Międzynarodową Federację Tenisową (ITF) za ułożenie zbyt szybkiej nawierzchni w meczu z Argentyną w roku 2016. Także reforma rozgrywek skreśliła sportowe osiągnięcia Polaków.
Teraz wracają. We wrześniu w Atenach wydobyli się z europejskich rozgrywek grupowych, pokonując Monako, Grecję, Luksemburg i Estonię. Stawką obecnego barażu w Kalisz Arenie jest awans do Grupy Światowej II i możliwość gry we wrześniu o prawo startu w 2021 roku w Grupie Światowej I. Z polskiej strony pojawią się jako singliści Kacper Żuk (302. ATP) i Jerzy Janowicz (461. ATP), w deblu – Jan Zieliński i Szymon Walków (ostatnio wygrali dwa turnieje ITF w Glasgow i Sunderland), w rezerwie jest junior Maks Kaśnikowski.
Rywale z Hongkongu nie powinni być groźni. Tylko Hong Kit Wong i Pak Long Yeung mają rankingi ATP (odpowiednio: nr 888 i 960).
Niezłe wyniki wracającego do życia turniejowego i do reprezentacji Janowicza (finał challengera ATP w Pau) i rozpęd kariery zawodowej debiutanta Żuka (udany start w ATP Cup i półfinał challengera w Calgary) stawiają Polaków w roli zdecydowanych faworytów. Nawet kontuzje Kamila Majchrzaka i Daniela Michalskiego oraz planowa nieobecność liderów polskiego tenisa Huberta Hurkacza i Łukasza Kubota, przygotowujących się do wielkich marcowych turniejów w USA, nie powinny mieć znaczenia.
W piątek mecze zaczynają się o 17. (zgodnie z regulaminem będą to dwa single), w sobotę zaplanowano pozostałe, od 13.