Reklama

Brytyjski finał marzeń

Zaczyna się Wimbledon. Skoro nie ma Rafaela Nadala, to wydarzeniem ma być finałowy mecz Rogera Federera z Andym Murrayem. W poniedziałek gra Urszula Radwańska

Aktualizacja: 22.06.2009 17:44 Publikacja: 21.06.2009 22:20

Brytyjski finał marzeń

Foto: ROL

Gdy hiszpański obrońca tytułu ogłosił decyzję, Federer wyraził głębokie ubolewanie, dodał kilka dyplomatycznych słów o stracie dla turnieju, ale trudno uwierzyć, że w głębi duszy rozpaczał.

W tamten piątkowy wieczór jego szansa na 15. tytuł wielkoszlemowy wzrosła kilka razy. Według wielu Szwajcar po zwycięstwie w Paryżu zakończył debatę na temat, kto jest największym tenisistą w historii, pozostało mu tylko poprawić dumny rekord Pete'a Samprasa, by zabrać oponentom ostatni argument.

[srodtytul]Patrioci grają [/srodtytul]

Obserwatorzy londyńskich treningów Federera twierdzą, że znów widać wokół niego dawną aurę, jeśli coś może niepokoić żelaznego kandydata do zwycięstwa, to tylko spokój w obozie Murraya.

Przed kilkunastu laty bywało, że bukmacher William Hill wyżej oceniał szansę na lądowanie przedstawiciela obcej cywilizacji na ziemi niż sukces Brytyjczyka w Wimbledonie. Firma zarobiła fortunę na patriotycznych tęsknotach rodaków, ale dziś twierdzi, że przyszedł czas rewanżu. Na zakłady obstawiające zwycięstwo Andy'ego Murraya wpłacono już ponad 10 mln funtów szterlingów.

Reklama
Reklama

[srodtytul]Przerwa na golfa [/srodtytul]

Brytyjczyk znów wykonał zimą w Miami plan treningowy, jakby był kandydatem do lotu kosmicznego: 6000 kalorii dziennie, steki, jajka, sushi i proteinowe koktajle na śniadanie, obiad i kolację. Biegi i treningi siłowe od rana do wieczora. Guru Murraya od przygotowania fizycznego Jez Green wymyślił m.in. program 400-metrowych sprintów powtarzanych niemal bez odpoczynku po dziesięć razy.

$>

Zwycięstwo w Queen's Clubie potwierdziło, że droga jest dobra. Ostatnie dni faworyt miejscowych spędził, trenując w Londynie, w piątek wziął dzień przerwy na golfa i wyścigi gokartowe, ale od soboty znów codziennie gra na kortach Wimbledonu. Optymizm Brytyjczyków jest tak duży, że ułożyli już nawet w jednej z gazet listę siedmiu zwycięstw Murraya. Kto chce, niech za dwa tygodnie sprawdzi: najpierw Robert Kendrick, potem Ernests Gulbis, Taylor Dent, Marat Safin, Fernando Gonzalez, Juan Martin del Potro i w finale Mister Wimbledon Roger Federer. Rezygnacja Nadala zmieniła tradycyjny plan spotkań. W pierwszy poniedziałek turnieju zagra tym razem dolna połówka drabinki turnieju męskiego – Wimbledon rozpocznie się od meczu Szwajcara z Yen -Hsun Lu z Tajwanu. Federer nie będzie już wyglądał jak Wielki Gatsby, tym razem firma Nike przygotowała mu na wejście białą marynarkę w stylu militarnym, koniec z odniesieniami do tenisowej klasyki. Złote litery R i F na sercu dopełniają wizerunku.

Andy Murray będzie reprezentował brytyjski konserwatyzm od wtorku. Jego biały blezer z logo firmy Fred Perry jest kolejnym symbolem długiej tęsknoty miejscowych za sukcesem. Perry wygrał Wimbledon w 1936 roku, 73 lata czekania tak boli, że największa wada Murraya, czyli to, że jest Szkotem, po zwycięstwie chyba będzie wreszcie wybaczona.

W turnieju kobiecym główne role rozdano w dość oczywisty sposób: najpierw siostry Williams, potem Rosjanki, może Dinara Safina, może Swietłana Kuzniecowa. Akcje Serbek stoją niżej, a Maria Szarapowa dostała przydział do samodzielnej sekcji tenisowej mody. Widać na łamach gazet, że wykonuje to zadanie z dużym zaangażowaniem.

Reklama
Reklama

[srodtytul]W piątek ruszy dach [/srodtytul]

Polskie potyczki rozpoczyna Urszula Radwańska. Gra ze Słowenką Mirianą Zec Peskirić drugi mecz na korcie numer 19. Słowenka to postać mało znana, ale skoro jest w pierwszej setce rankingu WTA, to pewnie coś potrafi.

Raczej nie należy oczekiwać, że już pierwszego dnia zobaczymy ruch dachu nad kortem centralnym. Na razie wiemy tyle, że ażurowa konstrukcja zasłania i odkrywa kort w 10 minut, składa się z dwóch części przesuwanych na 77-metrowych stalowych łukach, a przezroczyste tworzywo jest z pewnością wodoodporne, elastyczne i przepuszcza dużo światła.

Procedura jest jednak długa: po ogłoszeniu alarmu deszczowego i zejściu grających z murawy dach jest niezwłocznie zasłaniany, lecz dodatkowe 20 minut zabiera uruchomienie systemu nawiewu oraz włączenie i nagrzanie reflektorów. Na wznowienie meczu trzeba czekać jakieś 40 minut.

Prognozy mówią, że około piątku zobaczymy w działaniu to dzieło brytyjskiej techniki.

Gdy hiszpański obrońca tytułu ogłosił decyzję, Federer wyraził głębokie ubolewanie, dodał kilka dyplomatycznych słów o stracie dla turnieju, ale trudno uwierzyć, że w głębi duszy rozpaczał.

W tamten piątkowy wieczór jego szansa na 15. tytuł wielkoszlemowy wzrosła kilka razy. Według wielu Szwajcar po zwycięstwie w Paryżu zakończył debatę na temat, kto jest największym tenisistą w historii, pozostało mu tylko poprawić dumny rekord Pete'a Samprasa, by zabrać oponentom ostatni argument.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Reklama
Tenis
Jannik Sinner wygrał Wimbledon. Jeszcze kilka miesięcy temu był zawieszony za doping
Tenis
Wojciech Fibak dla „Rzeczpospolitej”: Wydaje się, że wróciła terminatorka Iga
Tenis
Tomasz Wacławek: Iga Świątek. Polska księżna Wimbledonu
Tenis
Iga Świątek pierwszą polską mistrzynią Wimbledonu. Nie pozwoliła rywalce marzyć
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Tenis
Postawiła siebie na pierwszym miejscu. Amanda Anisimova – rywalka Igi Świątek w finale Wimbledonu
Reklama
Reklama