Garbine Muguruza i Novak Djoković wygrali w Pekinie, Stan Wawrinka w Tokio. Znamy połowę uczestników turniejów Masters.
Agnieszka Radwańska, która w lipcu przegrała z Muguruzą półfinał Wimbledonu i w sobotę półfinał w Pekinie, chyba nie musi przesadnie martwić się tymi porażkami. Młoda Hiszpanka to już czwarta tenisistka świata, do trzeciej, Marii Szarapowej, traci 1 punkt, czyli nic. Nazywanie ją wschodzącą gwiazdą ma mocne uzasadnienie.
Pekiński finał Muguruza – Timea Bacsinszky może nie porywał, obie tenisistki grały mocno powiązane bandażami, to norma każdej jesieni, ale walka była dość równa, wynik 7:5, 6:4 pokazywał, że się starały. Dla obu był to pierwszy finał turnieju z serii Premier Mandatory (1000 pkt i 973 505 dolarów za zwycięstwo), obu w stolicy Chin udało się osiągnąć ważne cele – Hiszpanka wygrała i awansowała do Masters w Singapurze, Szwajcarka pierwszy raz jest w pierwszej dziesiątce rankingu WTA.
Obie mogą podziękować swym nowym szkoleniowcom – mistrzyni China Open 2015 – Samowi Sumykowi, który po Wierze Zwonariowej i Wiktorii Azarence ma pod opieką kolejną kandydatkę do wielkich sukcesów. Timea Bacsinszky zadedykowała swój finał Dmitrijowi Zavialoffowi.
Przed turniejem w stolicy Chin było sześć wolnych miejsc w Masters i 19 kandydatek do ich zdobycia, po turnieju zostały cztery miejscówki i w zasadzie już tylko pięć pań, które mogą je zdobyć – listę otwiera Agnieszka Radwańska, która po brakujące punkty pojechała do Tianjin. Turniej nie jest duży (pula 437 tys. dol., 280 pkt za zwycięstwo), ale Polce w praktyce wystarczy tylko jeden, góra dwa wygrane mecze (to zależy także od osiągnięć rywalek: Andżeliki Kerber, Flavii Pennetty, Lucie Safarovej i Venus Williams), by mieć gwarancję startu w Singapurze i nie jechać po punkty do Moskwy.