To, co Serb zrobił w 2015 roku, doskonale ilustruje potęgę jego tenisa: 82 wygrane spotkania, sześć porażek (bilans kariery: 686-146), 11 zwycięstw turniejowych (w sumie 59), 21 592 125 dolarów zarobionych na kortach; licznik całej kariery Novaka pokazuje teraz 94 050 053 dol., można się zakładać, że w przyszłym roku będzie to ponad 100 mln.
Ranking wszystkie te przewagi potwierdza – jeszcze nie widziano, by lider miał nad drugim prawie 8 tys. pkt przewagi, a nad dziesiątym prawie 14 tys. pkt.
Niektórzy mówią, że za kilka lat Djoković dogoni rekordowe osiągnięcia Rogera Federera, że niemożliwe stanie się możliwe. Po finale Masters w Londynie jest w meczach ze Szwajcarem na remis (22:22), lecz brakuje mu co najmniej siedmiu zwycięstw wielkoszlemowych i jeszcze kilku wyczynów, by mówić o tej samej randze sukcesów. Ma jednak przyjemną perspektywę – jest sześć lat młodszy od Federera i gra najlepiej w karierze.
Ze Szwajcarem potykał się w minionym sezonie osiem razy – w zasadzie zawsze w finałach, przegrał trzy spotkania (w Dubaju i Cincinnati, mecz grupowy w Londynie), pokonali Novaka także Andy Murray (finał w Montrealu), Stan Wawrinka (finał Roland Garros) i Ivo Karlović (ćwierćfinał w Dausze). Wobec innych osiągnięć nie musi się z tych porażek zbytnio tłumaczyć.
Trzy zwycięstwa i jeden finał to więcej, niż w Wielkim Szlemie zrobiła w 2015 roku Serena Williams (po trzech tytułach odpadła w US Open w półfinale), sześć zwycięstw w cyklu ATP World Tour Masters 1000 to nowy rekord – chyba tylko John McEnroe (w 1984), Jimmy Connors (1974) i Federer (2005 i 2006) mogą mówić, że mieli podobne lub nawet odrobinę lepsze lata.
Osobną sprawą jest walka Novaka Djokovicia z Federerem o pierwsze miejsce w sercach kibiców. W tej konkurencji wielki Szwajcar zdaje się nie słabnąć – także w hali O2 w Londynie było to widać, słychać i czuć. Jeśli jednak któregoś dnia pożegnamy mistrza z Bazylei, to kto wie, tym bardziej że punkty dla męża zdobywa także urocza pani Jelena Djoković (z domu Ristić), z którą jest po ślubie od ponad roku, ale parą są od dekady.
Można zresztą tę popularność mierzyć na wiele sposobów, nie tylko siłą braw, odgłosami zachwytów lub plebiscytami. Djoković po zwycięstwie w Londynie zrobił miłośnikom swego talentu niemałą frajdę – zanim poszedł na oficjalną konferencję prasową, przeprowadził interaktywną transmisję z radości w szatni – na Facebooku. Oficjalną stronę odwiedziło wówczas 80 tys. osób, po godzinie filmik obejrzało 700 tys., a dzień później ponad 3 mln ludzi.