Korespondencja dziennikarza „Rzeczpospolitej” Kamila Kołsuta z Paryża
Liderka światowego rankingu w grze o tytuł pokonała 6:2, 6:1 Jasmine Paolini,
dla której już sam występ w finale był życiowym sukcesem. - Wydaje mi się, że dałam z siebie wszystko, ale ona jest
gigantem - przekonuje Włoszka i dodaje, że to był najtrudniejszy mecz, jaki grała
w karierze, a mierzenie się ze Świątek na kortach w Paryżu to dziś największe wyzwanie w świecie tenisa.
Polka została w sobotę najmłodszą zawodniczką, która cztery razy wygrała Roland Garros i trzecią w erze open — obok Margaret Court i Moniki Seles — która zwyciężyła w swoich pierwszych pięciu finałach turniejów Wielkiego Szlema.
Czytaj więcej
- Presja zawsze jest ze mną, choć akurat z tą wewnętrzną raczej sobie radzę. Zewnętrzna jest gorsza, ale podczas tego turnieju dobrze nią zarządzałam - mówi Iga Świątek po zwycięstwie w finale Roland Garros.
„L’Equipe” pisze, że finał przypominał starcie pięściarza walki ciężkiej z takim występującym w lekkiej i zabrakło jedynie sędziego, który po nokaucie mógłby zakończyć walkę. Według "The Athletic" może Polka nie wygrywa jeszcze wszystkich turniejów, w których bierze udział, ale kiedy już zwycięża, to robi to w takim stylu, że wszyscy zastanawiają się, jak ona w ogóle może przegrywać.
Roland Garros. Iga Świątek wyspą na oceanie niestabilności
„Le Monde” pisze o triumfie, który jest dowodem, że „na oceanie niepewności, jakim był ostatnio kobiecy tenis, Świątek jest rzadką wyspą stabilności”. „Wall Street Journal” przypomina z kolei, że styl, w jakim Polka przeszła przez drugi tydzień, zepchnął w zapomnienie fakt, że z Naomi Osaką broniła piłki meczowej i „był to jedyny moment turnieju, kiedy miała jakiekolwiek kłopoty”.