W Grupie Zielonej przed czwartkowymi meczami wciąż można było tworzyć liczne scenariusze awansu, cała trójka Jannik Sinner, Holger Runer i Djoković miała arytmetyczne szanse gry w półfinale, chociaż prawdopodobieństwo pomyślnych zdarzeń dla każdego było różne.
Serb po porażce z Włochem postawił się w sytuacji dość trudnej - musiał wygrać kolejny mecz, a zamiana chorego Stefanosa Tsitsipasa na zdrowego Hurkacza, w dodatku na korcie sprzyjającym potędze serwisu Polaka, na pewno korzystną nie była.
Czytaj więcej
Druga tura meczów w Grupie Czerwonej turnieju mistrzów ATP oznaczała zwycięstwa Carlosa Alcaraza...
Hubert Hurkacz - Novak Djoković. Jak Polak napędził stracha mistrzowi
Pierwszy set w Pala Alpitour potwierdził obawy lidera rankingu światowego - Hurkacz serwował świetnie, zagrozić mu w gemach, gdy podawał piłkę, było niemal niemożliwe. Nieuchronnym rozwiązaniem, które zapewne Djoković brał pod uwagę, planując grę przeciw Polakowi, był tie-break.
Tam ogromne doświadczenie Serba (66. mecz w ATP Finals, wobec czwartego Hurkacza) bardzo się przydało. Lider światowego rankingu dopiero wtedy zaczął walczyć o każdą piłkę z energią niewidoczną w pierwszej części rywalizacji i wyszło świetnie: 7-1 oraz prowadzenie.