Zmartwieni ostatnim występem Polaka w Ariake Colliseum w stolicy Japonii mogą odetchnąć. Trzysetowa przegrana w pierwszej rundzie z Chińczykiem Zhizhenem Zhangiem wprawdzie oznaczała brak zysków, ale też dała czas Hubertowi na powrót do Europy, złapanie oddechu i spokojne przygotowanie do kolejnego startu.
Rywale do udziału Masters mogli zepchnąć polskiego tenisistę z 11. miejsca w klasyfikacji ATP Single Race wyłaniającej ósemkę grających w Turynie lub oddalić się, jeśli go wyprzedzali, ale choć tydzień jeszcze się nie skończył, to wiadomo, że ranking zmieni się jedynie kosmetycznie.
Czytaj więcej
Porażka Huberta Hurkacza z Zhizhenem Zhangiem w Tokio to cena za wygraną w Chinach, ale także szansa na krótki odpoczynek w Europie oraz ostatni zryw w Bazylei i Paryżu.
Przyczyna jest oczywista: wszyscy (!) tenisiści z pozycji 7-15 już przegrali i wielu punktów nie zdobędą. Konkretnie: Alexander Zverev (7), Taylor Fritz (9), Casper Ruud (10), Tommy Paul (12), Alex de Minaur (13), Karen Chaczanow (14) i Frances Tiafoe (15) odpadli w Tokio, Holger Rune (8) w Sztokholmie.
The Race. Pozostały dwa tygodnie
Zwłaszcza porażka Rune, nie pierwsza w tym sezonie, wydaje się mieć spore znaczenie. Młody Duńczyk w celu ratowania słabnącej pozycji w światowym tenisie zatrudnił kilka dni temu samego Borisa Beckera (to pierwsze zajęcie zarobkowe Niemca po opuszczeniu brytyjskiego więzienia), opisał pierwsze sesje treningowe w Monaco jako bardzo obiecujące, ale Miomir Kecmanović za nic miał te słowa i wygrał w stolicy Szwecji 7:6 (7-3), 6:2.