Finał był krótki, Ludmiła Samsonowa pomimo niezłych rekomendacji z poprzednich spotkań nie była w stanie przeciwstawić się precyzji i szybkości zagrań polskiej tenisistki. Iga zwyciężyła w godzinę z kilkoma minutami 6:2, 6:2, dodając do tegorocznych sukcesów piąty tytuł, choć pierwszy z cyklu WTA 1000. Nagrodą był wielki złocisty puchar zdobiony w smoki, 1,324 mln dolarów brutto i punkty rankingowe, które powodują, że walka dwójki najlepszych tenisistek sezonu w WTA Finals w Cancun o numer 1 na koniec roku jeszcze nie wydaje się rozstrzygnięta.
Liczbą finału Świątek – Samsonowa było zero. Tyle bowiem tzw. błędów niewymuszonych zapisano Idze podczas ostatniego meczu. Komentarz Rosjanki musiał się odnieść do tego faktu. – Myślę, że to jest to, co Iga robi najlepiej: dzięki perfekcji w kwestii niewymuszonych błędów stresuje inne tenisistki. Nie popełnia błędów, więc za każdym razem musisz zrobić na korcie coś więcej. To poczucie jej nieomylności nie jest w pełni prawdziwe, ale Iga sprawia, że tak to odbierasz. Tego się dziś nauczyłam – rzekła po finale Ludmiła, która z Polką przegrała w tym roku trzeci raz.
Czytaj więcej
Nie było żadnych wątpliwości, komu należy się tytuł. Polka zwyciężyła w finale Rosjankę Ludmiłę Samsonową 6:2, 6:2. Teraz przed Igą trzy tygodnie bez startów, następnie na przełomie października i listopada wielki finał sezonu, czyli turniej mistrzyń WTA w Cancun.
Podsumowanie azjatyckiej jesieni Igi Świątek wyszło zatem znakomicie, chociaż ta podróż zaczęła się od szybkiej porażki w Tokio. Sukces w Pekinie jest cenny nie tylko dlatego, że powiększył kolekcję pucharów polskiej tenisistki ze startów w WTA Tour do 16 (sześć z nich pochodzi teraz z turniejów WTA 1000) oraz statystycy mogli przypomnieć, że rok po roku pięć tytułów (lub więcej) przed Igą ostatnio zdobywała Serena Williams prawie dekadę temu.
Było trochę napięcia
Wyraźne wzruszenie mistrzyni po ostatniej piłce wynikało zapewne także z faktu, że przez parę miesięcy tenis Igi nieco przygasał i zawodniczka bardzo pragnęła odświeżenia zwycięskiego nastroju. Nastrój wrócił, zadowolenie z wyniku finału musiało być oczywiste.