Nikt nie ma wątpliwości – to powinien być turniej porządkujący hierarchię kobiecego tenisa ze spodziewanymi dużymi rolami Igi Świątek, Aryny Sabalenki, także Jessiki Peguli, Coco Gauff i może Jeleny Rybakiny oraz ciąg dalszy wielkiej rywalizacji pokoleniowej wśród mężczyzn, którą podsumować ma finał najwybitniejszych: Carlosa Alcaraza i Novaka Djokovicia.
Duże turnieje WTA w okresie poprzedzającym Wielki Szlem w Nowym Jorku wygrały Pegula i Gauff, co wzbudziło naturalne nadzieje kibiców w USA na powrót czasów, gdy na niebiesko-zielonych kortach Flushing Meadows rządziły amerykańskie tenisistki. Z polskiego punktu widzenia lepiej twierdzić, że Iga Świątek jeszcze nie pokazała całej mocy, z jaką przystąpi do obrony pierwszego wielkoszlemowego tytułu zdobytego na kortach twardych.