Tym bardziej że Francuska Federacja Tenisowa do wojennego kontekstu tego spotkania dołożyła swoje trzy grosze, do absurdu dbając o błogostan Białorusinki. Gospodarze turnieju pozwalają Sabalence, obawiającej się pytań o wojnę, na unikanie kontaktów z mediami, co wzbudza coraz więcej kontrowersji. Szczególnie wśród tych, którzy pamiętają, jak dwa lata temu potraktowali Naomi Osakę.
Japonka też mówiła, że pytania dziennikarzy burzą jej psychiczny spokój, ale zrozumienia się nie doczekała. Najpierw ukarano ją finansowo, a potem Osaka się z turnieju wycofała. W porównaniu z tym przed Sabalenką rozścielono czerwony dywan godny festiwalu w Cannes.
Po zwycięskim meczu z Amerykanką Sloane Stephens Białorusinka spotkała się jedynie z wybranym pracownikiem WTA i odpowiedziała na jego pytania. O mecz ze Switoliną też, ale bez żadnego pozatenisowego kontekstu.
Czytaj więcej
Polka w pół godziny wygrała czwarty mecz w turnieju. Chora Łesja Curenko poddała spotkanie przy stanie 1:5 w pierwszym secie. W środę ćwierćfinał z Coco Gauff.
Ciekawe, jak długo to potrwa, szczególnie jeśli Sabalenka będzie wygrywała. A wszystko na to wskazuje, choć w meczu ze Stephens, gdy Amerykanka w pierwszym secie ze stanu 0:5 doprowadziła do tie-breaka, zobaczyliśmy dawną Sabalenkę – psującą na potęgę i coraz bardziej złą na siebie, czego Stephens nie potrafiła wykorzystać.