Trudno będzie zapomnieć cały tegoroczny start Huberta Hurkacza w Miami Open – dwa mecze i pięć tie-breaków, ale tylko dwa wygrane z Australijczykiem Thanasim Kokkinakisem. W spotkaniu z Francuzem zabrakło w tenisie Polaka zdecydowania. Rywal nie dał się zniechęcić widząc dobre serwisy Huberta, a kiedy na korcie dochodziło do dłuższych wymian, miał przewagę.
Historia obu setów była nieco inna. W pierwszym tenisiści do stanu 6:6 grali gem za gem, Hurkacz miał 16 asów, ale po stronie Mannarino (62. ATP) był spryt, dobra taktyka i wiara w umiejętności. Bardzo często potrafił przejąć inicjatywę na korcie, wybierał doskonale momenty i kierunki ataku. Pierwszy tie-break Mannarino rozpoczął od prowadzenia 3-0, wtedy jeszcze Hurkacz potrafił odrobić straty, prowadził 5-4, lecz kontry rywala okazały się lepsze.