Turniej w Dubaju ma tradycję sięgającą 2001 roku, niezłą pulę nagród i jest lubiany przez mistrzów rakiety, podobnie jak wersja damska. Novak Djoković przyjeżdżał tam często, wygrał już tam pięć razy, przymierza się do szóstego zwycięstwa.
Potraktował Polaka z pełnym zaangażowaniem, a to oznaczało, że od pierwszej piłki skupił się na odbiorze mocnych serwisów i nie opuścił żadnej okazji, by szybko zyskać przewagę. Objął więc prowadzenie 3:1, tyle wystarczyło, by wygrać set.
W drugim secie do stanu 5:5 walka była wreszcie równa: akcja za akcję, gem za gem, ale rutyna lidera rankingu ATP wzięła wówczas górę – zaatakował we właściwej chwili, grając niemal bezbłędnie wywalczył kilka piłek na przełamanie serwisu Polaka i wreszcie przełamał. Przegrać z Novakiem żaden wstyd, ale widać było, że do klasy Serba, zwłaszcza do jego odporności w kluczowych chwilach spotkania, jeszcze kilka kroczków Hubertowi brakuje.
Czytaj więcej
Iga Świątek wygrała turniej w Dausze i dotarła do finału w Dubaju, choć od kilku dni zmaga się z...
Ostatni gem był już formalnością. Potem jak zawsze – uśmiech do publiczności, miłe słowo dla polskiego rywala, w końcu sąsiada z Monte Carlo. Serba jest już 378 tydzień liderem rankingu ATP, to rekord zarówo wśród panów (Roger Federer zaliczył 310 tygodni) jak i pań (Steffi Graf – 377 tygodni). Ciąg dalszy dobre passy Novaka trwa, w półfinale zagra z Daniiłem Miedwiediewem lub Borną Coriciem.